Przeciwnie do nieobliczalnego czasami podejścia Trumpa zespół doświadczonych urzędników Bidena ma spróbować ponownie odczarować region Kaukazu Południowego i Azji Centralnej dla USA. Czy będą w stanie to zrobić?

Kiedy Joe Biden zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych dwudziestego stycznia, będzie otoczony zespołem ds. polityki zagranicznej z dużym doświadczeniem dotyczącym krajów byłego Związku Radzieckim. Pozostaje jednak otwartą kwestią, czy Waszyngton będzie ponownie zdolny, a nawet chętny, do wywierania znaczących wpływów na Kaukazie Południowym i w Azji Centralnej.

Prezydent elekt w przeszłości miał już związki z regionem: jako senator stał na czele pakietu pomocowego dla Gruzji w wysokości kilku miliardów dolarów po wojnie w Osetii Południowej w 2008 roku. Biden następnie nadzorował „reset” administracji Obamy w stosunkach z Rosją, co wielu prozachodnich Gruzinów postrzegało jako naiwne złagodzenie ich agresywnego wroga.

Kto ma odczarować dla USA region?

Świat – a zwłaszcza przestrzeń byłego Związku Radzieckiego – nadal dramatycznie się zmieniają i nie jest jeszcze jasne, co Biden może teraz wnieść do regionu Azji Centralnej i Kaukazu Południowego. Jego przyszli przedstawiciele w polityce zagranicznej są w dużej mierze wywodzący się z administracji Obamy, ludzi, którzy od tego czasu pracują w think tankach, na uniwersytetach lub jako konsultanci. Wielu z nich zajmuje teraz jastrzębie stanowisko wobec Rosji.

Kluczowe stanowiska w administracji Bidena związane z dyplomacji obejmą:

  • Anthony Blinken – sekretarz stanu, były zastępca sekretarza stanu w administracji Obamy.
  • Wendy Sherman – zastępczyni Blinkena: była głównym negocjatorem amerykańskiej umowy z Iranem w 2015 roku.
  • William Burns – dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej; był kolejnym zastępcą sekretarza stanu za Obamy, a wcześniej ambasadorem USA w Moskwie.
  • Victoria Nuland – sekretarz stanu ds. politycznych: znana jest z aktywnego wspierania antyrosyjskich protestów na Ukrainie w 2013 roku.
  • Andrea Kendall-Taylor – dyrektor Rady Bezpieczeństwa Narodowego na Rosję i Azję Centralną: od dawna pracuje w Azerbejdżanie i Kazachstanie.
  • Nancy McEldowney – doradca ds. bezpieczeństwa narodowego wiceprezydenta Kamali Harris, pełniła funkcję zastępcy szefa misji w ambasadach USA w Baku i Ankarze

Świat bardzo się zmienił, odkąd Biden opuścił urząd wiceprezydenta, i głównym pytaniem pozostaje, czy ci ludzie zdają sobie sprawę z tego, że wiarygodność Stanów Zjednoczonych została nadszarpnięta? ​Mamy świat, który podążył w znacznie bardziej wielobiegunowym kierunku, w którym Stanom Zjednoczonym naprawdę trudno jest promować demokrację.

Górski Karabach obnażył brak USA w regionie

Nowa administracja prawdopodobnie zwiększy ponowne zaangażowanie w region po administracji Trumpa, która przyjęła w dużej mierze bierne i niezainteresowane podejście. Pod rządami Trumpa polityka zagraniczna USA skupiała się na kilku głośnych punktach, takich jak Chiny, Iran, Izrael i Korea Północna, często ignorując pozostałe części świata.

Dotyczyło to także Kaukazu Południowego: kiedy Gruzja, bliski partner USA, prowadziła waśnie z Rosją w 2019 roku, Waszyngton był ewidentnie nieobecny. Tak samo było, gdy w 2020 roku wybuchła wojna między Armenią i Azerbejdżanem w Górskim Karabachu.

Jeśli region znalazł się w świadomości administracji Trumpa, był to zazwyczaj produkt uboczny jednego z jej pierwszorzędnych problemów. Najwyraźniej było to widoczne podczas wizyty na Kaukazie Południowym ówczesnego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona w 2018 roku, kiedy to pamiętnie powiedział Ormianom, że muszą rozwiązać konflikt z Azerbejdżanem, aby móc dołączyć do Waszyngtonu w kampanii izolacji Iranu.

Podczas wyścigu prezydenckiego doszło do wojny armeńsko-azerbejdżańskiej. Chociaż zaangażowanie USA na wysokim szczeblu było znikome, kilku wysokich rangą urzędników wydało nieskoordynowane oświadczenia, a sam Trump wiele razy mówił o wojnie, najwyraźniej zainspirowany widokiem ormiańskich flag na niektórych zgromadzeniach wyborczych.

Region tłem dla rywalizacji USA z Rosją i Chinami?

W międzyczasie kampania Bidena wydała zdecydowane oświadczenie w sprawie konfliktu o Górski Karabach – potępiając agresję Azerbejdżanu. Walki zakończyły się w listopadzie po zawieszeniu broni wypracowanym przez Moskwę, a Rosja była zdecydowanie najbardziej dominującym graczem w zarządzaniu konfliktem. Pod nową administracją Stany Zjednoczone prawdopodobnie będą starały się bardziej zaangażować w rozwiązanie konfliktu, ale nie wiadomo jak może do tego dojść.

Mimo to obie strony liczą na większe zaangażowanie USA, choćby z chęci zmniejszenia ich zależności od Rosji. Azerbejdżan obawia się jednak, że Demokratom bliżej do ormiańskiego lobby i spodziewają się również ostrzejszej linii przeciwko Rosji. Istotną zmianą dla sąsiadów Iranu będzie zamiar Bidena dotyczący przywrócenia porozumienia nuklearnego z 2015 roku. Wojownicze podejście administracji Trumpa do Teheranu oznaczało, że sąsiednie kraje, w szczególności Armenia i Azerbejdżan, były pod ciągłym zagrożeniem, że w przypadku wybuchu wojny staną się orężem w ręku USA lub Iranu.

Podejście do innych kluczowych sąsiadów, takich jak Rosja i Chiny, również będzie krytyczne, ale jest mniej przewidywalne. W Waszyngtonie Chiny są postrzegane jako zagrożenie dla dominacji USA, ale także jako niezbędny partner w kwestiach globalnych. W międzyczasie postrzeganie Rosji znacznie się zmieniło od czasów resetu.

Gruzińska nadzieja?

Należy zakładać zatem, że Waszyngton skupiając się na Rosji i Chinach sprawi, że państwa Kaukazu Południowego i Azji Centralnej znajdą się w centrum uwagi, jeśli stosunki z tymi potęgami będą się dalej pogarszać. Chociaż większość regionu prawdopodobnie pozostanie priorytetem drugiego rzędu, w najlepszym przypadku może być jeden wyjątek – Gruzja.

Biden był bardzo zainteresowany Gruzją, był głównym człowiekiem w sprawach Ukrainy i Gruzji w administracji Obamy. Z Tbilisi również płynie nadzieja na owocne spotkanie interesów z nową administracją., zwłaszcza mając w pamięci zaniedbania regionem popełnione przez administrację Donalda Trumpa. Aspiracje Gruzji ws. NATO i UE są wciąż bardzo wyraziste w społeczeństwie gruzińskim.

Powiązany artykuł