Armenia: Opozycja wznawia protesty antyrządowe

Około 10 000 ludzi przybyło na plac Republiki Erywania we wtorek, gdy armeńska opozycja zorganizowała kolejny wiec na rzecz rezygnacji rządu premiera Nikola Paszyniana.

Liderzy koalicji kilkunastu partii opozycyjnych zapowiedzieli, że będą organizować codzienne demonstracje do czasu, aż Paszynian zgodzi się przekazać władzę rządowi tymczasowemu, którego zadaniem będzie przyspieszenie wyborów parlamentarnych w ciągu roku.

„Musimy odebrać Nikolowi Paszynianowi cały system państwowy w wyniku wytrwałych, konsekwentnych i dobrze zorganizowanych wysiłków”, powiedział jeden z liderów protestów, Ishkhan Saghatelian, tłumowi demonstrującemu na głównym placu Erywania, gdzie znajduje się główny budynek rządowy.

Vazgen Manukian, który został nominowany przez opozycyjny Ruch Ocalenia Narodowego na kandydata na premiera, wezwał siły zbrojne i policję do zaprzestania wykonywania rozkazów Paszyniana i „przyłączenia się do ludu”. „Przejdź na naszą stronę, abyśmy dziś rozwiązali problem” – powiedział.

Za namową Saghateliana, niektórzy protestujący skandujący „Nikol zdrajca” otoczyli pobliski budynek szefa rządu, strzeżony przez kilka rzędów policji. Grupa innych protestujących przeszła do innego budynku, w którym mieści się siedziba kilku ministerstw. Przez chwilę przepychali się tam z policją.

Winny porażki w Karabachu

Siły opozycji obarczają Paszyniana odpowiedzialnością za porażkę strony ormiańskiej w niedawnej wojnie z Azerbejdżanem i twierdzą, że nie jest on w stanie stawić czoła nowym wyzwaniom w zakresie bezpieczeństwa, przed którymi stoi Armenia. Ich żądania rezygnacji i powołania rządu tymczasowego zostały poparte przez prezydenta Armena Sarkissiana, Ormiański Kościół Apostolski i prominentne osoby publiczne w Armenii i światową diasporę.

W oświadczeniu wydanym wcześniej we wtorek Paszynian ponownie dał do zrozumienia, że ​​nie ma zamiaru ustąpić. Przedstawił trwające antyrządowe protesty jako bunt „elit” w kraju, które utraciły swoje „przywileje”, kiedy doszedł do władzy w 2018 roku.

Sojusz opozycji wezwał w zeszłym tygodniu do strajku generalnego i bojkotu zajęć uniwersyteckich 22 grudnia. Nie było od razu jasne, ilu Ormian odpowiedziało na ten apel. Główna autostrada w kraju łącząca Vanadzor z Erywaniem została zablokowana przez zwolenników opozycji, którzy ustawili wszerz drogi ciężarówki.

Paszynian skrócił wizytę krajową

Protestujący przeciwko rządowi zmusili ormiańskiego premiera Nikola Paszyniana do skrócenia wizyty w południowo-wschodniej prowincji Syunik, w obliczu narastającego gniewu z powodu umowy o zawieszeniu broni z Azerbejdżanem z zeszłego miesiąca.

Setki protestujących 21 grudnia zablokowało odcinek głównej autostrady regionalnej w pobliżu miasta Goris. Wcześniej oddziałom policji wysłanym z stolicy Armenii udało się zatrzymać konwój demonstrantów tuż za Goris. Niektórzy protestujący na krótko starli się z policjantami.

Zwracając się do zwolenników w Sisian, Paszynian potępił blokadę jako „prowokację” i zapowiedział, że nie pojedzie do Goris, Kapan i innych miast w prowincji Syunik. „Nie będziemy uciekać się do użycia siły, szczególnie w okresie żałoby” – napisał na Facebooku. „Wracamy do Erywania”.

Burmistrz Goris Arush Arushanian został zatrzymany w noc po wezwaniu demonstrantów do powstrzymania Paszyniana przed wjazdem do górzystego regionu graniczącego z Iranem. „To nie jest orientacja polityczna ani inicjatywa partyzancka. To walka o godność, bezpieczeństwo i fizyczną egzystencję mieszkańców Syunik ”- napisał na Facebooku późnym wieczorem 21 grudnia.

Wezwanie nadeszło po tym, jak armeńskie jednostki armii przekazały w zeszłym tygodniu części okręgów Zangelan (znanego jako Zangilan w azerbejdżanie) i Kubatli (Qubadli) graniczących z prowincją Sunikacz w ramach pośredniczonej przez Rosję umowy o zawieszeniu broni, która weszła w życie 10 listopada kończąc sześciotygodniowe walki z Azerbejdżanem w Górnym Karabachu.

Większość Zangelan i Kubatli została odbita przez siły azerbejdżańskie podczas wojny. Mieszkańcy wielu społeczności w regonie Syunik twierdzą, że nie mogą już czuć się bezpiecznie z powodu bliskości sił azerbejdżańskich. Zgłosili również obawy co do bezpieczeństwa drogi łączącej Kapan z Goris, której niektóre odcinki przebiegają przez sporne obszary.

Armeńskie Ministerstwo Obrony i Służba Bezpieczeństwa Narodowego zaapelowały, aby rosyjska straż graniczna utrzymywała drogę otwartą dla ruchu i gwarantowała jej bezpieczeństwo.

Powiązany artykuł