Aktywiści oraz opozycja obawiają się, że kraj zmierza w stronę autorytaryzmu. Najwyższy arbiter prawa konstytucyjnego w Kirgistanie orzekł, że parlament przedłużył swoją kadencję nawet o sześć miesięcy, orzekając, że jego kadencja jest legalna. Decyzja, której obawiają się działacze społeczni, może mieć złowieszczy wpływ na poziom demokracji.

Orzeczenie Izby Konstytucyjnej Sądu Najwyższego z 2. grudnia oznacza, że ​​wybór nowej kadencji może nastąpić dopiero latem 2021 r., wiele miesięcy po przeprowadzeniu planowanego referendum w sprawie przekazania prezydentowi szerokich uprawnień.

Kadencja Parlamentu powinna była dobiegać końca w kilka tygodni po wyborach 4. października, ale niepokoje polityczne, które wybuchły w następstwie fałszerstw wyborczych, zakończyły się anulowaniem wyników tego głosowania.

Zmiany budzą zaniepokojenie części posłów

Ustawodawcy 22. października szybko pospieszyli z przedłużeniem dla siebie, podczas którego zatwierdzili zmieniony projekt konstytucji, który mógłby dać prezydentowi nadmierne uprawnienia.

Analitycy polityczni postrzegają obecny parlament jako osłabione ciało pełne skorumpowanych kumpli służących interesom różnych podmiotów. Z tego powodu aktywiści postrzegają nową legislaturę jako jedno z nielicznych sposobów wyjścia z obecnego impasu.

Prawną petycję o zawieszenie uprawnień parlamentu, a tym samym o szybkie przeprowadzenie nowych wyborów przed wprowadzeniem jakichkolwiek zmian w konstytucji, złożyło dwóch prawników i liderka partii politycznej Reforma Klara Sooronkulowa.

„Wzywam was po raz pierwszy w historii Kirgistanu, abyście pokazali, że istnieje siła przeciwna samowoli i bezprawiu, i abyście wypełnili swoją misję… abyśmy mogli być z was dumni i zapamiętać was jako godnych ludzi” – powiedziała w trakcie posiedzenia sądu.

Prawnicy reprezentujący parlament stwierdzili, że ustawodawca działał w sytuacji wyższej potrzeby. Obecny kryzys epidemiologiczny, klimat niepewności politycznej i brak funduszy sprawiają, że zorganizowanie w najbliższym czasie kolejnej tury wyborów parlamentarnych byłoby propozycją nie do utrzymania.

„Były problemy z budżetem i ludzie domagali się reform konstytucyjnych. Priorytetem są też wybory prezydenckie, bo kraj został bez przywództwa” – powiedziała sędziom Kamila Beishenbek, która zabrała głos w imieniu parlamentu.

Brak przywództwa

Wzmianka o braku przywództwa jest aluzją do faktu, że były prezydent Sooronbaj Dżeenbekow został zmuszony do rezygnacji 15. października w wyniku serii demonstracji ulicznych wywołanych przez człowieka, który go zastąpił – Sadyra Żaparowa. Od tamtej pory Żaparow ustąpił, ale tylko po to, by móc kandydować w wyborach 10. stycznia, po których powszechnie oczekuje się, że powróci do prezydentury.

Prawodawcy chcą, aby referendum w sprawie zmiany obecnej konstytucji odbyło się tego samego dnia, co wybory. Jeden z możliwych scenariuszy zakładałby wybranie Żaparowa na głowę państwa i jednoczesne znaczne rozszerzenie jego uprawnień kosztem parlamentu.

Sooronkulova starała się przekonać Izbę Konstytucyjną, że parlament złamał zasady proceduralne, zatwierdzając proponowaną, zmienioną konstytucję w trzech czytaniach w ciągu jednego dnia. Zgodnie z prawem każda taka propozycja powinna zostać zatwierdzona w okresie dłuższym niż 10 dni, aby opinia publiczna mogła odpowiednio przekazać swoją opinię. Izba Konstytucyjna zignorowała ten tok rozumowania i orzekła, że ​​środki przyspieszone mogą być uzasadnione w skrajnych okolicznościach.

Powiązany artykuł