W listopadzie 2022 roku prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret zezwalający obcokrajowcom na służbę w rosyjskich siłach zbrojnych. Wcześniej cudzoziemcy mogli służyć w siłach zbrojnych tylko jako żołnierze kontraktowi, ponieważ poborowa służba wojskowa była zarezerwowana wyłącznie dla obywateli rosyjskich.

Dekret został sformułowany przez władze w Moskwie jako szansa, która wzbudzi zainteresowanie przede wszystkim wśród mieszkańców krajów Azji Centralnej. Istnieją pewne dowody potwierdzające, że mieszkańcy Azji Środkowej uczestniczą w wojnie w niewielkiej liczbie, ale dekret Putina wywołał dyskusje na temat możliwego zakresu poboru migrantów z Azji Środkowej do rosyjskich sił zbrojnych. 

Pytanie brzmi, czy decyzja o dopuszczeniu obcokrajowców do służby w charakterze poborowych jest odpowiedzią na rzeczywiste pragnienie obywateli Azji Środkowej do walki w wojnie z Ukrainą, czy raczej jest oznaką desperackich prób Kremla sklecenia nowych jednostek?

Pierwsze ofiary wojny

Obywatele Kirgistanu, Tadżykistanu i Uzbekistanu, a także obywatele tych krajów, posiadający rosyjskie paszporty, brali udział w wojnie od samego jej początku. Pierwszy dowód na to pojawił się pod koniec lutego 2022 r., kiedy w Telegramie zaczęło krążyć wideo przedstawiające Uzbeka prowadzącego wojskową ciężarówkę na Ukrainie. Powiedział, że wielu Uzbeków i Tadżyków przybyło, by wziąć udział w wojnie.  Kolejny dowód pojawił się w marcu, kiedy troje rodowitych Kirgizów, rzekomo obywateli Rosji, zostało pochowanych w Kirgistanie po śmierci na Ukrainie. Od tego czasu potwierdzono śmierć dwóch innych obywateli Kirgistanu.

Podobna wiadomość pojawiła się w Tadżykistanie, kiedy czterech mieszkańców zostało przywiezionych do domu i pochowanych pod koniec marca 2022 r. Oni również rzekomo otrzymali obywatelstwo rosyjskie. Łączna liczba pochowanych Tadżyków poległych na Ukrainie wzrosła w połowie zeszłego roku do 10.

We wrześniu w internecie pojawiły się pierwsze dowody na to, że obywatele Uzbekistanu walczyli na froncie, kiedy ukraiński dziennikarz opublikował film przedstawiający dwóch młodych Uzbeków w niewoli. Jeden z nich twierdził, że dołączył do prywatnej firmy wojskowej Redut. Drugi wyjaśnił, że jest nielegalnym imigrantem zarobkowym w Moskwie, który został wysłany do walki na Ukrainie.

Motywacje i działania

Główną motywacją obywateli państw Azji Środkowej do walki na Ukrainie są obietnice przyspieszonej drogi do rosyjskiego obywatelstwa i wysokie odszkodowanie. Władze rosyjskie starały się rekrutować mieszkańców Azji Środkowej metodą kija i marchewki. W przypadku osób posiadających rosyjski paszport władze uciekają się do podstępu i przymusu, grożąc pozbawieniem tych potencjalnych rekrutów obywatelstwa, jeśli odmówią wstąpienia do sił zbrojnych. 

Dla osób bez rosyjskich paszportów władze w Moskwie zalegalizowały rozwiązania organizacyjne sprzyjające rekrutacji. 20 września mer Moskwy Siergiej Sobianin ogłosił uruchomienie centrum rekrutacyjnego w Sacharowskim Centrum Migracyjnym, gdzie praktycznie wszyscy migranci zarobkowi muszą się udać, aby przejść obowiązkowe skanowanie linii papilarnych i badania fizyczne, a także otrzymać pozwolenia na pracę. Tego samego dnia rosyjska Duma Państwowa zatwierdziła ustawę oferującą uproszczoną drogę do rosyjskiego obywatelstwa w zamian za co najmniej roczny okres służby w rosyjskich siłach zbrojnych. Wcześniej wymóg ten wynosił pięć lat.

Pomimo tych ciągłych prób rekrutacji migrantów z Azji Środkowej niewiele jest dowodów na to, że biorą oni udział w wojnie Rosji z Ukrainą na masową skalę. Zacznijmy od tego, że mieszkańcy Azji Środkowej z rosyjskimi paszportami nie żywią wobec Kremla silnych uczuć patriotycznych. Ich obywatelstwo to tylko sposób na lepsze radzenie sobie z dyskryminacją i biurokracją, z jaką spotykają się na co dzień w Rosji. Co więcej, wieści z frontu rozchodzą się szybko i szeroko. Migranci z Azji Centralnej są świadomi kolosalnych strat, jakie armia rosyjska poniosła na Ukrainie. Rozumieją, że najprawdopodobniej umrą na Ukrainie, jeśli zostaną powołani do wojska. Wreszcie Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan wydały surowe ostrzeżenia swoim obywatelom, aby nie walczyli na Ukrainie. 

Desperacja Moskwy

Dekret zezwalający obcokrajowcom służyć jako poborowi jest raczej oznaką desperackich prób Moskwy znalezienia nowych zasobów ludzkich niż odzwierciedleniem jakiegokolwiek wolontariatu na dużą skalę wśród migrantów z Azji Środkowej, którzy chcą dołączyć do rosyjskich sił zbrojnych. Putin i jego świta kroczą niewygodną ścieżką między kompensacją ogromnych strat personalnych a utrzymaniem poczucia normalności w kraju. Zezwolenie mieszkańcom Azji Środkowej na służbę jako poborowi pomaga Kremlowi w pozornie utrzymywaniu poczucia normalności poprzez tworzenie puli poborowych z odległych ludów, których śmierć podczas wojny pozostanie w rosyjskich miastach w dużej mierze niezauważona.

Masowy udział migrantów z Azji Środkowej w wojnie oznaczałby zupełnie nowy zestaw problemów dla regionu. Poza znacznym spadkiem przekazów pieniężnych, które stanowią jedną trzecią PKB Tadżykistanu i Kirgistanu, regionowi grozi ponowne przyjęcie licznych weteranów wojennych, co może prowadzić do późniejszego wzrost różnych patologii (narkotyki, przemoc itd.). Rodacy w kraju, którzy próbują zniechęcić tych migrantów do walki na Ukrainie, bezpośrednio konkurują z rosyjskim rządem. Biorąc jednak pod uwagę, że większość migrantów z Azji Środkowej stara się o obywatelstwo rosyjskie z pragmatyzmu ekonomicznego, ich ogólny patriotyzm jest wątpliwy, a udział na dużą skalę w wojnie Putina z Ukrainą (jak widać do tej pory) jest mało prawdopodobny.