Rosnąca fala sugestii rosyjskich komentatorów i urzędników, że Kazachstan staje się wrogiem Rosji, przestraszyła Kazachstan, że ich kraj może być kolejnym celem agresji Moskwy i wywołała oburzenie. Dla wielu w Kazachstanie to nie ich własny kraj stał się wrogiem Rosji, ale Rosja stała się wrogiem Kazachstanu.
Tak niezwykłą zmianę opinii w tej republice środkowoazjatyckiej, od dawna uważanej za bliższą Rosji niż jakakolwiek inna, została uwieczniona na znaku niesionym na niedawnej demonstracji ulicznej w tym kraju. Plakat głosił po prostu: „Wczoraj była Gruzja. Dziś to Ukraina. Czy jutro będzie Kazachstan?”
Moskwa mogła mieć nadzieję na zastraszenie Kazachstanu rosyjskimi oświadczeniami, że Kazachstan jest na najlepszej drodze do bycia „drugą Ukrainą”, ale jej prowokacyjna retoryka miała niezamierzony efekt w postaci samonapędzającej się spirali w stosunkach dwustronnych.
Rosyjscy komentatorzy od dawna są źli na Kazachstan za jego coraz bardziej asertywną i narodową politykę i na trend odzwierciedlający zmiany demograficzne, które przekształciły ten kraj z dwunarodowej republiki, w której Rosjanie i język rosyjski odgrywały znacznie większą rolę niż gdziekolwiek indziej w Azji Środkowej. W ciągu ostatniej dekady rząd wspierał język kazachski i naród kazachski jako środek do budowania własnego autorytetu i legitymizacji w oczach ludności. Jednocześnie Moskwa jest zaniepokojona rosnącymi więzami Kazachstanu z geopolitycznymi konkurentami Rosji – Chinami i Turcją.
Zawiedzione oczekiwania Moskwy wobec Kazachstanu
Kreml oczekiwał, że rząd prezydenta Kassym-Jomarta Tokajewa, wspierany militarnie w styczniu przez Rosję, będzie wdzięczny i tym samym pójdzie w ślady Moskwy. Jednak stało się dokładnie odwrotnie. Niektórzy Kazachstanu są zmartwieni, że Rosja w ogóle miała prawo interweniować w ich kraju, w wyniku czego rząd Tokajewa musiał zrobić wszystko, co w jego mocy, aby zademonstrować, że nie jest marionetką Moskwy. Po drugie, władze Kazachstanu bagatelizują fakt, że inwestycje tego kraju w obronę narodową pozwalają teraz jednostronnie przeciwstawić się potencjalnym przeciwnikom. Symbolem tego były niedawne obchody 29 rocznicy powstania Morskich Sił Kazachstanu, podczas których dowódcy podkreślali, że ich okręty, obecnie liczniejsze niż rosyjskie na Morzu Kaspijskim, skupiają się nie tylko na poszukiwaniach i ratownictwie oraz przeciwdziałaniu kłusownictwu, ale także na obronie kraju.
Takie sugestie stają się popularne Kazachstanie; ale nic dziwnego, że są postrzegane przez Moskwę jako zagrożenie dla jej dominacji nad Morzem Kaspijskim. Niektórzy komentatorzy idą o krok dalej, sugerując, że oznacza to, że Kazachstan przestaje być sojusznikiem, a zamiast tego staje się wrogiem. Rosyjscy komentatorzy mają długą listę skarg na to, jak Kazachstan zareagował na ukraiński „kryzys”. Są zmartwieni, że Nur-Sułtan zezwolił na demonstracje proukraińskie, jednocześnie zakazują prorosyjskich, ich niepokój wzbudza fakt, że władze Kazachstanu pozwoliły swoim obywatelom organizować pomoc humanitarną dla Ukrainy i są wściekli, że zamiast zakazać protestów antywojennych i wyeliminować „rusofobów” z rządu, władze krajowe pozwoliły grupom, które Moskwa uważa za antyrosyjskie, na tworzenie nowych partii politycznych.
Jednocześnie Moskwę oburzyły ciągłe deklaracje rządu Kazachstanu o neutralności wobec Ukrainy. Z jednej strony urzędnicy w Nur-Sułtanie powiedzieli, że neutralność ich kraju nie wykluczy gotowości do przestrzegania zachodnich sankcji nałożonych na Rosję, a państwo Azji Centralnej nie wstrzymało dostaw ropy na Ukrainę trasami omijającymi Rosję. Z drugiej strony przywódcy kazachskiego parlamentu wezwali do międzynarodowych przesłuchań w sprawie rzekomych rosyjskich zbrodni wojennych w Buczy. Takie działania nie są działaniami przyjaciela, ale wroga, mówią moskiewscy komentatorzy, i niewątpliwie będą miały dodatkową konsekwencje.
Wrogi i konfrontacyjny język niewiele zrobi, aby uspokoić tych Kazachów, którzy obawiają się, że są na celowniku Rosji i zobaczą, jak Rosja staje się ich wrogiem, nawet jeśli sami nie chcą stać się wrogiem Moskwy.