Rosja pozwoliła Azerbejdżanowi rozpocząć wojnę w Górskim Karabachu w 2020 r. i odzyskać pełną kontrolę nad regionem we wrześniu ubiegłego roku – oświadczył wyższy rangą urzędnik ormiański, co pogłębiło napięcie między Moskwą a Erywaniem.
„Rosja przyszła, odebrała Ormianom Górski Karabach, zwróciła go Azerbejdżanowi i wróciła” – stwierdził Armen Grigorian, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Armenii. „To jest cała rzeczywistość. Bez zgody Rosji nie byłoby wojny”.
Rosja szybko odrzuciła te zarzuty, a rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa oskarżyła Grigoriana o „upokarzanie własnego narodu” i zakwestionowała jego zdrowie psychiczne.
„Obywatele Armenii bronili swojego terytorium, poświęcili swoje życie i uważali to za ważne z historycznego punktu widzenia” – powiedziała Zacharowa na konferencji prasowej. „Ideologia Armenii jako państwa przez wiele lat była budowana właśnie na tych tezach. Wiedzieli, po co idą na wojnę, dlaczego poświęcają swój dobrobyt, skazując swoje żony i dzieci na wdowieństwo i sierotę”.
Grigorij Karasin członek izby wyższej rosyjskiego parlamentu, nazwał uwagi Grigoriana „absolutnie nieprawdziwymi”. „Należy przyjrzeć się zapisom i przemówieniom ormiańskich polityków, w tym wyższego kierownictwa” – Karasin powiedział agencji prasowej RIA Novosti.
Grigorian zdawał się powtarzać twierdzenia premiera Nikola Paszyniana z 22 maja, że dwa państwa członkowskie kierowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) pomogły Azerbejdżanowi przygotować się do wojny w 2020 roku. Uważa się, że Paszynian miał na myśli Rosję i Białoruś. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało go do podania nazw tych krajów, zanim wezwie ambasadora Rosji w Armenii na konsultacje.
Choć ambasador Siergiej Kopyrkin wrócił do Erywania 10 czerwca, rozłam między obydwoma wieloletnimi sojusznikami wciąż się pogłębia. W ostatnich tygodniach wyżsi urzędnicy rosyjscy ostrzegali administrację Paszyniana przed dalszym dryfowaniem na Zachód. Stwierdzili w szczególności, że grozi to zrujnowaniem rosyjsko-ormiańskich więzi wojskowych i utratą bezcłowego dostępu do kluczowego dla armeńskiej gospodarki rynku rosyjskiego.
Grigorian bronił tego, co Paszynian i jego polityczni sojusznicy określają jako „dywersyfikację” polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Armenii. Zakończenie „całkowitej zależności” od Rosji „przywróci stabilność” w regionie – dodał. Armeńskie grupy opozycyjne twierdzą, że zmiana polityki jest lekkomyślna, biorąc pod uwagę brak zachodnich gwarancji bezpieczeństwa lub znaczącej pomocy wojskowej dla Erywania. Grupa byłych wyższych rangą dyplomatów ormiańskich krytycznych wobec Paszyniana również stwierdziła na początku tego roku, że prozachodnie nastawienie jedynie pogorszyło wyzwania stojące przed krajem w zakresie bezpieczeństwa narodowego.
Grigorian przekonywał, że Rosja już teraz odpowiada za mniej niż 10 procent zakupów broni przez Armenię z powodu niewywiązania się przez nią z rosyjsko-armeńskich kontraktów obronnych podpisanych w latach 2021 i 2022. Ambasador Kopyrkin zasugerował w grudniu ubiegłego roku, że rosyjskie firmy zbrojeniowe nie wypełniły większości swoich zobowiązań umownych ze względu na konieczność wyprodukowania większej ilości broni dla rosyjskiego wojska uwikłanego w trwającą wojnę z Ukrainą.
Grigorian stwierdził, że Rosjanie niechętnie pomagają Armenii w odbudowie i modernizacji jej sił zbrojnych. „Nie chcę wymieniać nazwisk, ale muszę powiedzieć, że wysokiemu rangą urzędnikowi z Armenii powiedziano kiedyś, że jeśli Rosja dostarczy Armenii broń i amunicję, Armenia zaostrzy swoje stanowisko” – powiedział. „To także dlatego nie dostarczają broni”.