Prezydent Iranu Ebrahim Raisi spotkał się z nowym przywódcą sąsiedniego Turkmenistanu, prezydentem Serdarem Berdymuhammedowem, 15 czerwca, na 6 szczycie państw basenu Morza Kaspijskiego w Aszchabadzie. W wyniku rozmów para zgodziła się podpisać umowę o współpracy na najbliższe 20 lat. Co ważniejsze, Iran wyraził gotowość do wznowienia importu turkmeńskiego gazu ziemnego długo uśpionym rurociągiem Korpeje–Kurtkui po spłaceniu zaległego długu w wysokości 1,8 mld USD za poprzednie dostawy z 2016 r.

Porozumienie oznacza zwycięstwo obu stron. Iran jeszcze bardziej osłabia międzynarodowe sankcje przeciwko swojemu reżimowi za swoją politykę nuklearną. Turkmenistan, ożywiając kontrakt z Iranem, rozszerza swoje możliwe opcje eksportowe gazu ziemnego poza de facto chińską destynację.

ZSRR rozpoczął rozwój złóż gazu w Turkmenistanie w 1960 roku, dla którego następnie zbudował system rurociągów Azja Środkowa-Centrum (SATS). Ta sieć tranzytowa była pierwotnie przeznaczona wyłącznie do zaspokajania potrzeb krajowych, a nie eksportu, dostarczając gaz na północny zachód do wschodniego terytorium Związku Radzieckiego w Europie. Po rozpadzie ZSRR w 1991 roku pierwszy prezydent Turkmenistanu, Saparmurat Nijazow, dążył do przełamania monopolowej pozycji Moskwy odziedziczonej przez Gazprom nad turkmeńskimi wolumenami. Gazprom, w prawdziwie postsowieckim kapitalistycznym stylu wolnorynkowym, płacił minimalne ceny, ponieważ Turkmenistan nie miał innych opcji eksportowych.

Wyjście na Iran i Chiny

Koncern energetyczny przekierował zakupiony turkmeński gaz na rosyjski rynek wewnętrzny, co uwolniło zachodniosyberyjskie rezerwy rosyjskiego giganta energetycznego na eksport do Europy. Nijazow był rozwścieczony polityką Gazpromu „kupuj tanio, sprzedawaj drożej”, ale początkowo niewiele mógł zrobić, hamowany przez sieć rurociągów z czasów sowieckich i izolację geograficzną jego kraju.

Rosnąca irytacja Nijazowa na drapieżną politykę cenową Gazpromu doprowadziła go do uruchomienia 120-milowego gazociągu Korpeje-Kurtkui o wartości 190 mln USD do Iranu. Gazociąg został otwarty w grudniu 1997 roku przez Nijazowa i ówczesnego prezydenta Iranu Mohammada Khatamiego. Z roczną przepustowością 8 mld m3 gazociąg Korpeje–Kurtkui, pierwszy w przestrzeni postsowieckiej nie będący pod bezpośrednią kontrolą Rosji, był własnością i był zarządzany przez państwowy monopol Turkmengaz i National Iranian Gas Company (NIGC). To, w połączeniu z późniejszymi rurociągami budowanymi później do Chin, skutecznie zakończyłoby dominację Gazpromu w sprawie turkmeńskiego gazu.

Eksport Turkmenistanu do Iranu ostatecznie rozwinął jednak własne napięcia – ponownie głównie w związku z cenami. Aszchabad ostatecznie odciął wszystkie dostawy gazu do Iranu zimą 2016 r., argumentując, że Teheran powinien spłacić swoje zaległe długi, które sięgają prawie dekady wstecz. NIGC zareagował na odcięcie Turkmengazu, oskarżając Turkmenistan o arbitralne działanie podczas mroźnej zimy 2007-2008, kiedy firma gazowa wykorzystała irańskie niedobory, podnosząc ceny gazu dziewięciokrotnie, podobno do 360 USD za 1000 m3, z 40 USD.

Wysiłki Teheranu na rzecz poprawy stosunków z Turkmenistanem wpisują się w inicjatywę Raisiego mającą na celu wzmocnienie polityki jego administracji polegającej na pogłębianiu relacji z sąsiadami Iranu w ramach nowej agendy polityki zagranicznej kraju. ,,Interakcja Islamskiej Republiki Iranu z jej przyjaciółmi i sąsiadami jest wyjątkowa, a ta interakcja i współpraca nie tylko doprowadzi do dobrobytu gospodarczego i zwiększy dobrobyt naszych narodów, ale także wzmocni regionalny pokój i stabilność oraz rozwiąże problemy strefy Morza Kaspijskiego tylko poprzez jej kraje przybrzeżne. Ta główna strategia Islamskiej Republiki Iranu będzie kontynuowana, niezależnie od rozwoju sytuacji międzynarodowej.”

Dla Turkmenistanu rozwiązanie sporów cenowych z Iranem poszerza możliwości eksportowe, ponieważ Chiny zastąpiły Gazprom jako głównego nabywcę turkmeńskiego gazu – praktycznie jedynego źródła dochodów rządu. Podczas gdy ani Aszchabad, ani Pekin oficjalnie nie skomentowały ceny, jaką Chiny płacą za import gazu, wiele doniesień medialnych wskazuje, że Chiny zamknęły rząd Turkmenistanu w długoterminowych, tanich kontraktach.

Co dalej z TAPI?

Rząd Turkmenistanu ma nadzieję, że długo zablokowany rurociąg Turkmenistan-Afganistan-Pakistan-Indie (TAPI) pozwoli mu dotrzeć do lukratywnych i głodnych energii rynków pakistańskiego i indyjskiego. Zbiega się to z interesami afgańskimi; od czasu przejęcia władzy talibowie kontynuują zainteresowanie byłego rządu Aszrafa Ghaniego ożywieniem rurociągu TAPI. Turkmenistan dostarczałby 33 mld m³ rocznie ze swoich pól gazowych do Pakistanu i Indii przez Afganistan. Transport tych turkmeńskich ilości gazu może przynieść talibskiemu rządowi dochody z tranzytu szacowane na 500 mln USD rocznie.

Jednak Aszchabad będzie musiał uważać na chciwe praktyki biznesowe afgańskich talibów. Biorąc pod uwagę poważną niekompetencję ekonomiczną rządu talibów, Kabul jest zainteresowany maksymalizacją natychmiastowych zysków ze wszystkich zasobów, które może poddać swojej kontroli – od tranzytu po energię. 27 czerwca pakistański premier Shahbaz Sharif, próbując zmniejszyć koszty energii elektrycznej, rozpoczął import węgla z Afganistanu, aby zmniejszyć zależność Pakistanu od kosztownego importu z RPA. W ciągu kilku godzin talibowie nieoczekiwanie podwoili swoje opłaty z 90 do 200 USD za tonę i ustalili cła na 30 procent . Taka nieoczekiwana i nagła zachłanność ze strony talibów niewątpliwie położy nacisk na ich wysiłki zmierzające do zlokalizowania miliardów dolarów w bezpośrednich inwestycjach zagranicznych w celu ukończenia rurociągu TAPI.

Kolejną dziką kartą dla Turkmenistanu jest ponowne pojawienie się Rosji. W 2019 roku Gazprom wznowił zakupy turkmeńskiego gazu ziemnego po zawieszeniu importu w 2015 roku. W przypadku gazu z Turkmenistanu opcje eksportowe tego kraju obejmują obecnie Afganistan, Iran, Rosję i Chiny. Reżimy tych krajów pozostają oddane odwiecznemu pierwszemu założeniu wolnego rynku: „kupuj tanio, sprzedawaj drożej”.