W ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku, chińskie plany budowy linii kolejowej z Xinjiangu przez Kirgistan do Uzbekistanu i dalej do Turkmenistanu są przedmiotem dyskusji od dwóch dekad.
Gdyby została zrealizowana, kolej wpłynęłaby na sytuację w regionie. Ten korytarz kolejowy otworzyłby przed Chinami i krajami regionu nowe możliwości ominięcia Rosji w pogoni za rynkami zagranicznymi. Co więcej, kolej ta byłaby kolejnym wyzwaniem rzuconym Rosji przez Chiny, zwłaszcza że Pekin już zademonstrował chęć wykorzystania swojej potęgi gospodarczej do wymuszenia politycznych ustępstw od tamtejszych rządów.
Z tych powodów Pekin i Taszkent są entuzjastycznie nastawione do planu, ale Moskwa jest przeciwna i wykorzystuje obawy Biszkeku, że proponowana trasa przebiegałaby przez południową część Kirgistanu, a nie przez stolicę na północy. Rząd Republiki Kirgiskiej obawia się, że taki wynik może nie tylko nasilić nastroje secesjonistyczne na od dawna niespokojnym południu, ale także podważyć szanse na ułożenie linii kolejowej z północy na południe, co Biszkek uważa za niezbędne do kontrolowania kraju jako cały.
Rozstaw szyn i rosyjski sceptycyzm
W wyniku rosyjskich perswazji Kirgistan w przeszłości był mniej skłonny do popierania idei budowy linii kolejowej Chiny–Uzbekistan przez swoje terytorium. Jednak w ostatnich dniach przywódcy w Biszkeku ogłosili, że mimo wszystko opowiadają się za kontynuacją, podnosząc możliwość, że budowa wspomnianej linii kolejowej może się wkrótce rozpocząć.
Pojawienie się za tymi problemami jest jeszcze większym kłopotem, jeśli chodzi o Moskwę: Pekin od dawna nalega, aby nowa linia przez Kirgistan, Uzbekistan i Turkmenistan miała szerokość międzynarodowego rozstawu szyn (1435 milimetrów), którym wykorzystywany jest w Chinach i reszcie świata. Byłoby to niezgodne z rosyjskim miernikiem 1520 milimetrów, który Moskwa narzuciła na całym terytorium Imperium Rosyjskiego i Związku Radzieckiego. Chiny chcą, aby nowa trasa była albo o standardowej szerokości międzynarodowej, albo dwutorowa, z węższym torem międzynarodowym w obrębie większej trasy rosyjskiej, aby obniżyć koszty, eliminując konieczność dokonywania przesiadek na granicy chińsko-kirgiskiej i turkmeńsko-irańskiej. Nic dziwnego, że Moskwa postrzega to jako bezpośredni atak na swoją dominację w Kirgistanie i ogólnie w Azji Centralnej.
8 listopada premier Kirgistanu Akylbek Żaparow powiedział, że Biszkek jest gotowy do realizacji chińsko-uzbeciego projektu. Powiedział, że jego rząd osiągnął porozumienie z Taszkentem we wszystkich nierozstrzygniętych kwestiach i spodziewa się, że w najbliższym czasie zrobi to samo z Pekinem. Jeśli Biszkek poprze projekt, będzie to oznaczało, że rząd jest gotów zaryzykować gniew zarówno Moskwy, jak i własnych obywateli, z których wielu sprzeciwia się chińskiemu zaangażowaniu w ich kraju.
Część mediów donosi jednak, że klasa polityczna w Kirgistanie pozostaje podzielona w sprawie projektu. Wielu uważa, że niezależnie od tego, co Biszkek mówi publicznie, brakuje mu woli i środków, by działać w opozycji do Rosji. Co więcej, można liczyć na to, że Moskwa sprowokuje protesty i powszechne niepokoje, by zablokować budowę chińskiej kolei do serca Azji Centralnej. Niektórzy twierdzą, że projekt może iść naprzód tylko wtedy, gdy Biszkek znajdzie jakiś sposób na uspokojenie Moskwy – sugerowana przez nich możliwość będzie otwarta wtedy i tylko wtedy, gdy Chiny i Federacja Rosyjska najpierw osiągną porozumienie. Jeśli tak się stanie, chiński projekt zostanie zrealizowany szybko i łatwo. Ale jeśli Biszkek i Moskwa pozostaną w sprzeczności, projekt prawdopodobnie pozostanie wstrzymany, bez względu na to, jak bardzo Pekin i obecny rząd Kirgistanu chcą iść naprzód.
Niemniej jednak zapowiedź porozumienia Biszkeku i Taszkentu jest znacząca. Sugeruje to, że era dobrego samopoczucia między dwoma sąsiadami, wynikającego z postępów w zakresie delimitacji granic, rozszerza się na inne obszary współpracy. Co ważniejsze, sugeruje to, że wpływy chińskie w obu krajach Azji Centralnej rosną.
Moskwa z pewnością odpowie, ale jej opcje są mniej obiecujące niż były. Władze rosyjskie mogą sprowokować nowe protesty w Kirgistanie; ale po zwycięstwie talibów w Afganistanie Moskwa raczej nie będzie chciała ryzykować szerzenia niestabilności w regionie. W rezultacie, Pekin, Taszkient i Biszkek wydają się realizować kurs bardziej niezależny od Moskwy niż w poprzednich latach.