Ter-Petrosian szuka sojuszu wyborczego z innymi byłymi prezydentami

Dramatycznym posunięciem Lewon Ter-Petrosian w środę publicznie wezwał dwóch innych byłych prezydentów Armenii, Serża Sarkisjana i Roberta Koczarjana, aby połączyli siły z nim i wspólnie spróbowali odsunąć od władzy premiera Nikola Paszyniana w nadchodzących wyborach parlamentarnych.

Powiedział, że reelekcja Paszyniana oznaczałaby dalsze kłopoty dla kraju, który upadł w wyniku porażki w zeszłorocznej wojnie z Azerbejdżanem.

W artykule zamieszczonym na Ilur.am Ter-Petrosian ujawnił, że zaproponował taki sojusz wyborczy na spotkaniu 25 marca z Sarkisjanem i Koczajanem. Powiedział, że Koczarjan odrzucił ofertę, twierdząc, że zakłóci to wspierany przez Koczarjana sojusz ormiańskich partii opozycyjnych, który próbuje obalić Paszyniana.

Koczarjan i Sarkijan sceptyczni wobec oferty Ter-Petrosiana

„Co do Serża Sarkisjana, nie wyraził on żadnej opinii” – napisał 76-letni polityk, który był pierwszym prezydentem Armenii w latach 1991-1998. „Dzisiaj publicznie powtarzam moją propozycję skierowaną do drugiego i trzeciego prezydenta Armenii” – powiedział, nazywając to „prawdopodobnie jedynym sposobem uniknięcia nowych katastrof”.

„Na wszystkich Ormianach spoczywa obowiązek uświadomienia sobie, że reprodukcja reżimu Paszyniana jest dla Armenii o wiele bardziej niebezpieczna niż nawet możliwe lub hipotetyczne zagrożenia emanujące z Azerbejdżanu i Turcji” – powiedział był prezydent kraju.

Oferta jest interesująca, biorąc pod uwagę długą historię wzajemnego antagonizmu między Ter-Petrosianem z jednej strony a Koczarjanem i Sarkisjanem z drugiej. Ter-Petrosian startował w kontrowersyjnych wyborach prezydenckich w 2008 roku, nieudanej próbie zapobieżenia przekazaniu władzy z Koczarjana Sarkisjaninowi. Był bardzo krytyczny wobec ich polityki i historii.

Trzej byli prezydenci spotkali się w październiku po raz pierwszy od dziesięciolecia, aby omówić sposoby zakończenia wojny w Karabachu. Ter-Petrosian i Koczarian zaproponowali wspólną podróż do Moskwy na pilne rozmowy z rosyjskimi przywódcami. Paszynian podobno odmówił upoważnienia ich do negocjacji w imieniu swojej administracji. Później zakwestionował szczerość i powagę inicjatywy byłych prezydentów, wywołując w nich gniewne reakcje.

Koczarian odrzucił propozycję Ter-Petrosiana za pośrednictwem swojego głównego rzecznika Viktora Soghomoniana. „Jeśli chodzi o propozycję wspólnego udziału w przedterminowych wyborach parlamentarnych, to już wybraliśmy inny format uczestnictwa, który wkrótce ogłosimy” – napisał Soghomonian na Facebooku.

Soghomonian potwierdził, że Koczarian również odrzucił ten pomysł podczas spotkania 25 marca z Sarkisjanem i Ter-Petrosianem. Skrytykował tego ostatniego za „jednostronne ujawnienie szczegółów spotkania niepublicznego”. Oczekuje się, że Koczarian utworzy i przewodzi sojuszowi wyborczemu z dwiema partiami opozycyjnymi. Nie ukrywa swojego pragnienia powrotu do władzy. Sarkisjan nie od razu zareagował na niezwykłe wezwanie Ter-Petrosiana. Jego Republikańska Partia Armenii planuje połączyć siły z partią Ojczyzna byłego dyrektora Służb Bezpieczeństwa Narodowego Artura Vanetsiana.

Wspólna krytyka Paszyniana

Podobnie jak inni przedstawiciele opozycji, wszyscy trzej prezydenci winią Paszyniana za porażkę Armenii w wojnie sześciotygodniowej. Ter-Petrosian powiedział w marcu, że Paszynian musi ustąpić i „przynajmniej czasowo” opuścić kraj, aby zakończyć powojenny kryzys polityczny. Premier zareagował krytycznie na to oświadczenie.

Szef rządu szydził z ostatniej inicjatywy Ter-Petrosiana, kiedy w środę przemawiał w ormiańskim parlamencie. Twierdził, że jego były mentor polityczny ma teraz nadzieję przeprowadzić w kraju „rewolucję kleptokratyczną”.

„Jedyną rzeczą, którą Levon Ter-Petrosian zdołał zrobić z wielką precyzją podczas swojej kariery politycznej, było doprowadzenie do władzy Roberta Koczarjana i Serża Sarkisjana i utrzymanie ich u władzy” – powiedział. Paszynian odegrał ważną rolę w ruchu opozycyjnym Ter-Petrosiana w 2008 roku i w rezultacie spędził prawie dwa lata w więzieniu. Następnie pokłócił się z byłym prezydentem i założył własną partię.