Tysiące demonstrantów od przedwczoraj (10. listopada) domaga się dymisji premiera Armenii Nikola Paszyniana. Demonstranci wyszli na ulice Erywania w proteście przeciwko porozumieniu pokojowemu kończącemu ponad sześciotygodniową eskalację walk z Azerbejdżanem w Górskim Karabachu.
Umowa ogłoszona w nocy z 9. na 10. listopada wywołała wściekłość w stolicy Armenii. Dodatkowo protestujący sprzeciwiają się obowiązującemu wciąż stanowi wojennemu. Demonstranci w Erywaniu uznali decyzję premiera Paszyniana za zdrajcę i zajęli budynki rządu i parlamentu w nocy, gdy ogłoszono porozumienie kończące walki.
Umowa, w której pośredniczy Rosja, jest poważną porażką Armenii, która kontrolowała Górski Karabach od czasu zawieszenia broni w 1994 r., które zakończyło tamten etap konfliktu.
Trudna i bolesna umowa dla Armenii
Umowa kończąca walki w których zginęło kilka tysięcy żołnierzy i cywilów po obu stronach przewiduje, że Azerbejdżan odzyska większą część regionu wraz z otaczającymi go terenami zajętymi podczas walk. Porozumienie zakłada również m.in. rozmieszczenie rosyjskich sił pokojowych (około 2000 żołnierzy).
11. listopada, kilka tysięcy protestujących przemaszerowało pod gmach Zgromadzenia Narodowego i wykrzykiwało rządowe hasła. Gdy policja próbowała zapobiec zgromadzeniu doszło do bójek, a kilku uczestników, w tym lider opozycji Gagik Carukjana (biznesmen – lider partii Dostatnia Armenia) zostało zatrzymanych.
Przedstawiciele 17 partii opozycyjnych wezwali Paszyniana do ustąpienia obwiniając go za to, co określili jako zdradę kraju. Również 11. listopada miało odbyć się nadzwyczajne posiedzenie parlamentu, którego jednym z punktów miało być anulowanie porozumienia pokojowego z Azerbejdżanem i Rosją.
Posiedzenie bez kworum
Posiedzenie parlamentu nie odbyło się jednak ze względu na brak wymaganego kworum. Frakcja premiera Paszyniana ,,Mój Krok” poinformowała w oświadczeniu, że nie weźmie udziału w żadnej sesji parlamentu mającej na celu destabilizację Armenii.
,,Jednocześnie przed omówieniem zasadności znanego oświadczenia o zakończeniu wojny w Karabachu sugerujemy, aby opozycja bardzo wyraźnie oświadczyła wszystkim Ormianom i światu, że są za odwołaniem rosyjskiej mediacji, popierają wycofanie rosyjskich sił pokojowych z Karabachu i opowiadają się za kontynuacją wojny” – czytamy w oświadczeniu frakcji rządzącej.
Premier się nie podda
Dzisiaj premier Paszynian wydał w oświadczenie, w którym stwierdził, że nie poda się do dymisji. ,,Podpisując porozumienie uratowałem 25 000 żołnierzy. Nie zamierzam rezygnować ze stanowiska pozostawiając kraj w trudnej sytuacji komuś innemu. Konflikt nie został rozwiązany a jedynie podpisane zostało zawieszenie ognia. Wiem, że podpisana umowa jest zła i bolesna dla Armenii, ale robiliśmy z prezydentem Arcachu wszystko co się dało. Nie możemy pogarszać sytuacji” – powiedział Paszynian.
,,Dlaczego nie skonsultowałem umowy z nikim w kraju? Podanie informacji do opinii publicznej o sytuacji w Arcachu dostarczyłoby szczegółowych informacji przeciwnikowi. Mieszkańcy tych terenów, które pozostają pod naszą kontrolą i gdzie są rosyjskie wojska powinni wrócić do swoich domów. Władze zrobią wszystko by naprawić straty powstałe w wyniku walk oraz stworzyć odpowiednie warunki do życia” – przekonywał szef rządu.
,,Musimy patrzeć w przyszłość i zbudować silną Armenię. Nie pozwolę aby przedstawiciele poprzedniego rządu wywoływali chaos w kraju. Znamy ich metody i musimy to odrzucić. Powtarzam wolałem wybrać życie 25 000 żołnierzy niż własną karierę” – stwierdził w oświadczeniu premier Armenii. Dzisiaj po południu w Erywaniu opozycja zaplanowała kolejne demonstracje przeciwko rządowi.