Szefowie dyplomacji Armenii i Azerbejdżanu, Zohrab Mnacakanian i Dżejhun Bajramow, spotkają się w piątek w Waszyngtonie z sekretarzem stanu USA Mikiem Pompeo. Tematem rozmów ma być sytuacja w Górskim Karabachu – poinformowały media w Azerbejdżanie i Armenii.

Departament Stanu USA na razie nie skomentował tych informacji. W ubiegłym tygodniu sekretarz Pompeo stwierdził, że Waszyngton podjął kroki dyplomatyczne, aby osiągnąć rozwiązanie konfliktu i wezwał Baku oraz Erywań, by „wdrożyły uzgodnione zobowiązania dotyczące zawieszenia broni”.

W tym tygodniu Armenia i Azerbejdżan po raz kolejny wzajemnie oskarżyły się o łamanie zawieszenia broni w walkach o Górski Karabach. Najcięższe walki toczą się na południu regionu wzdłuż granicy Azerbejdżanu z Iranem.

Zawieszenie broni było już dwukrotnie uzgadniane przez strony (raz na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych w Moskwie 10. października, drugi raz o północy z soboty na niedzielę w ostatni weekend), ale za każdym razem było natychmiast łamane.

Na chwilę obecną nie wiadomo, czy Mnacakanian i Bajramow spotkają się z Pompeo razem czy osobno. Baku poinformowało, że szef azerbejdżańskiej dyplomacji spotka się też z przedstawicielami Grupy Mińskiej OBWE, która od wielu lat mediuje między stronami w wojnie o Górski Karabach. Erywań nie podał szczegółów planu dotyczącego pobytu szefa jej dyplomacji w Waszyngtonie.

Waszyngton prawie w ogóle nie zaangażował się dyplomatycznie na wysokim szczeblu od wybuchu ciężkich walk 27. września. Najbardziej znaczącą interwencją był tweet sekretarza stanu Mike’a Pompeo z 13. października wzywający obie strony do zawieszenia broni i zaprzestania ostrzału obszarów cywilnych.

W miarę upływu lat i dziesięcioleci konflikt między Armenią a Azerbejdżanem stawał się coraz mniej podatny na zagraniczne naciski dyplomatyczne. Nawet Rosja, zdecydowanie najbardziej wpływowy zewnętrzny aktor konfliktu, nie była w stanie zmusić obu stron do przestrzegania nawet tymczasowego zawieszenia broni.

Niemniej jednak bardziej aktywne zaangażowanie dyplomatyczne Ameryki z pewnością mogłoby przynieść więcej pozytywnych skutków. Poprzednie administracje USA były znacznie bardziej aktywne w rozmowach z przywódcami regionalnymi i przedstawianiu nowych propozycji.