Minął nieco ponad rok, odkąd Turkmenistan, kraj szczycący się czwartymi lub piątymi co do wielkości rezerwami gazu ziemnego na świecie, zakończył dziesięciolecia niezdecydowania i w końcu ogłosił, że poważnie myśli o eksporcie na rynki zachodnie. W związku z tym, że umowa swapowa utknęła w martwym punkcie, Turcja szuka alternatyw.

W przypadku niemal każdego innego kraju takie ogłoszenie wywołałoby uwagę ze strony krajów i firm zainteresowanych rozwijaniem umów eksportowych. Jednak w przypadku Turkmenistanu proces ten był wolniejszy i trudniejszy, niż można by się spodziewać, co pokazały ostatnie wydarzenia.

W marcu br. prezydent Turkmenistanu Serdar Berdymuhamedow odwiedził Turcję, gdzie podpisał z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, wydawałoby się kluczowe porozumienie, otwierające drogę do umowy swapowej umożliwiającej dostawy turkmeńskiego gazu do Iranu, który następnie dostarczałby taką samą ilość własnego gazu do Turcji.

Niepowodzenie misji tureckiego ministra

Tureccy urzędnicy w tamtym czasie wydawali się pewni, że umowa handlowa zostanie szybko zawarta. Turecki minister energetyki Alparslan Bayraktar ogłosił w wywiadzie telewizyjnym 26 lipca, że w ciągu kilku dni poleci do Aszchabadu, aby zawrzeć umowę, na mocy której 1,5-2,0 mld metrów sześciennych gazu rocznie z Turkmenistanu będzie eksportowane do Turcji przez Iran. Dostawy mogłyby ruszyć już na początku 2025 r., a gaz mógłby być reeksportowany do Europy. Wydawało się, że sprawa jest przesądzona.

Jednak prawie dwa miesiące po pierwszej zapowiedzi Bayraktara, umowa handlowa wciąż czeka na podpisy. Gdyby porozumienie z Turkmenistanem nie zostało zawarte, byłoby to poważnym ciosem dla Ankary, która od końca lat 90. stara się sprowadzać turkmeński gaz do Turcji i jest zainteresowana sprowadzaniem większej ilości gazu z każdego miejsca, w którym się da, aby zmniejszyć swoją zależność od Rosji i Iranu. Dotychczasowe kontrakty z Rosją i Iranem, które odpowiadają za około połowę tureckiego zapotrzebowania na gaz, wygasają w ciągu najbliższych dwóch lat i na dzień dzisiejszy nic nie wskazuje na to, aby którekolwiek z nich zostały odnowione.

Byłby to jednak również duży krok naprzód dla Turkmenistanu, dający Aszchabadowi szansę udowodnienia, że może być wiarygodnym dostawcą, godnym uwagi europejskich nabywców gazu. Jednak, podobnie jak to miało miejsce w całej epoce postsowieckiej, uzyskanie zdecydowanego zaangażowania ze strony turkmeńskich urzędników okazało się wyzwaniem. Bayraktar ogłosił zawartą umowę przed swoją wizytą w Turkmenistanie 29 lipca. Jego podróż miała trwać tylko jeden dzień, ale została przedłużona na drugi dzień. Ostatecznie minister wrócił do Turcji, najwyraźniej mając niewiele więcej niż zgodę na kontynuowanie rozmów przez obie strony.

Pogłębiając tajemnicę otaczającą podróż, doniesienia różniły się co do tego, jakie dokładnie spotkania miały miejsce. Sam Bayraktar relacjonował spotkania z urzędnikami Turkmengazu, Turkmenpetrolu i turkmeńskiego parlamentu, a także spotkanie z turkmeńskim ministrem energetyki Annageldy Saparowem. Ani na X/Twitterze Bayraktara, ani na stronie internetowej tureckiego Ministerstwa Energetyki nie wspomniano o żadnym spotkaniu z prezydentem Turkmenistanu Berdymuhamedowem. Na stronie internetowej ministerstwa zamieszczono jedynie jedno zdjęcie, na którym Bayraktar i Saparow podają sobie ręce.

Strona internetowa rządu Turkmenistanu poinformowała jednak, że Berdymuhamedow rzeczywiście spotkał się z Bayraktarem, chociaż, co niezwykłe, nie opublikowano żadnego wspólnego zdjęcia obu Panów. Jak na dwa kraje, które przywiązują dużą wagę do formalności protokolarnych i dyplomatycznych, rozbieżność w raportach stanowiła niezwykłe odejście od ustalonych norm.

Turcja wciąż najlepszym kierunkiem dla turkmeńskiego gazu?

Żadna ze stron nie ujawniła szczegółów, dlaczego nie doszło do zawarcia oczekiwanej umowy swapowej na eksport turkmeńskiego gazu do Turcji przez Iran. Jednak niedawne doświadczenia Azerbejdżanu, któremu udało się zawrzeć umowę z Turkmenistanem w sprawie importu gazu w ramach wymiany z Iranem, rzucają nieco światła na ostatnie wydarzenia. Pod koniec 2021 r. Baku zgodziło się na porozumienie swapowe, na mocy którego Turkmenistan miałby wysyłać ok. 2 mld m3 gazu rocznie do północno-wschodniego Iranu, który z kolei przesyłałby taką samą ilość własnego gazu do Azerbejdżanu.

Wymiana rozpoczęła się na początku 2022 roku, a w połowie roku podobno szła tak dobrze, że trzej partnerzy osiągnęli porozumienie w sprawie podwojenia wolumenu handlu. Jednak z powodów, które nigdy nie zostały potwierdzone, do podwojenia wolumenu nie doszło, a w styczniu tego roku operacje handlowe zostały wstrzymane: krążyły doniesienia, że Turkmenistan, podbudowany początkowym sukcesem operacji, dążył do podniesienia ceny gazu ponad to, co Azerbejdżan był gotów zapłacić. Biorąc pod uwagę, że produkcja własna Baku osiągnęła poziom, na którym może ona wywiązać się ze swoich zobowiązań krajowych i eksportowych bez uciekania się do importu, azerbejdżańscy urzędnicy rzekomo wstrzymali rozmowy.

Chociaż nic nie zostało potwierdzone, wydaje się, że Aszchabad próbował zastosować wobec Turcji taktykę podnoszenia cen. Podobnie jak w przypadku azerbejdżańskiego porozumienia swapowego, Aszchabad może przesadzać w tureckich negocjacjach. Podczas gdy Ankara pozostaje otwarcie zaangażowana w dostarczanie turkmeńskiego gazu do Turcji, zarówno poprzez wymianę przez Iran, jak i dedykowany rurociąg, Ankarze nie brakuje innych opcji.

W maju Turcja zawarła umowę na zakup LNG z Exxon Mobil, której szczegóły nie zostały jeszcze ogłoszone. A 2 września turecki państwowy importer gazu, Botas, podpisał 10-letnią umowę z Shellem na import 4 mld m3 LNG rocznie – dwa razy więcej niż planowany import swapowy z Turkmenistanu. Turcja ma również inne możliwości importu gazu rurociągiem, a sąsiedni Irak również może pochwalić się znacznymi rezerwami, które można przesyłać do Turcji znacznie łatwiej, taniej i niezawodnie niż gaz z Turkmenistanu.

Potencjalnym przegranym jest w tym układzie Turkmenistan.Turcja jest nadal najlepszą opcją dla Turkmenistanu, jeśli chodzi o rozwój nowego szlaku eksportowego. Natura rynków energetycznych oznacza, że aby każda umowa eksportowa gazu zakończyła się sukcesem, kluczem jest niezawodność. Turkmeni muszą udowodnić, że są wiarygodnymi partnerami ponieważ spora liczba projektów eksportu turkmeńskiego gazu, które zostały zaproponowane, nie zostało zrealizowanych. Ich uporczywe niezawieranie wiążących umów kupna-sprzedaży poddaje w wątpliwość, czy są w stanie przekonać nabywców, że mogą być wiarygodni.