Armenia wyklucza przystąpienie do państwa związkowego Rosji i Białorusi

Armenia nie planuje przyłączenia się do „państwa związkowego” utworzonego przez Rosję i Białoruś – powiedział w ostatnich dniach wysoki rangą przedstawiciel władz Armenii, odpowiadając na roszczenia białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki.

„Nie ma takiej kwestii w agendzie rządu Armenii.” – powiedział Armen Grigorian, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Armenii. „A jeśli nie ma takiego problemu, moje stanowisko jest takie, że Armenia jest suwerennym, demokratycznym państwem i musi takim pozostać.”

W wywiadzie Łukaszenka przewidywał, że w ciągu najbliższych 10-15 lat Moskwa połączy większą „unię suwerennych państw” ze wspólną obronnością, bezpieczeństwem narodowym i systemami gospodarczymi.

Powiedział, że obejmie ona nie tylko Rosję i Białoruś, ale także państwa Azji Centralnej, Armenię, a nawet Ukrainę. Armenia przystąpi do związku, ponieważ „nie ma dokąd pójść”, stwierdził długoletni białoruski przywódca.

Uwagi wywołały burzę krytyki w Erywaniu. Armeńskie MSZ wezwało we wtorek ambasadora Białorusi w Erywaniu i stwierdziło, że twierdzenia Łukaszenki „nie mają nic wspólnego z Armenią i jej polityką zagraniczną”.

Ustawodawcy reprezentujący partię Umowa Cywilna premiera Nikola Paszyniana zaatakowali Łukaszenkę jeszcze mocniej. Paszynian dołączył w środę do chóru potępienia, przypominając brutalne stłumienie protestów opozycji przez Łukaszenkę po spornych wyborach prezydenckich, które odbyły się na Białorusi w 2020 roku. „Były [podobne] wydarzenia w Armenii. Ale czy widziałeś, jak chodzę po ulicach z karabinem szturmowym?” – powiedział Paszynian na sali parlamentu.

Rosja i Białoruś podpisały traktat o Państwie Związkowym w 1999 roku i od tego czasu prowadzą z przerwami negocjacje. Jak dotąd Moskwa nie wyraziła publicznie chęci rozszerzenia związku. Armenia jest już członkiem dwóch innych sojuszy państw byłego Związku Radzieckiego pod przewodnictwem Rosji: Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej.