Bojownicy talibów wkroczyli do Kabulu. Dziś dla krajów sąsiednich, w tym Tadżykistanu, los ich obywateli walczących po stronie Talibów i innych grup terrorystycznych na sąsiednim terytorium nabiera szczególnego znaczenia. Jaki będzie ich dalszy status i wpływy? Czego należy się od nich spodziewać?
Na tle konfrontacji wewnątrz-afgańskiej 10 sierpnia w Tadżykistanie, 20 km od granicy z Afganistanem, zakończyły się ćwiczenia antyterrorystyczne z udziałem Sił Zbrojnych Rosji i Uzbekistanu w których nie talibowie, ale Państwo Islamskie (IS) zostało określone jako przeciwnik. Oczywiste jest, że Rosja i kraje regionu, mimo negocjacji z talibami, nie zmniejszają stopnia zagrożenia ze strony zagranicznych grup terrorystycznych zlokalizowanych w Afganistanie.
Podwójne standardy
Sami talibowie zdołali wzbudzić takie obawy. Z jednej strony zwolennicy emiratu obiecywali bezpieczeństwo sąsiednim państwom, nieingerowanie w sprawy wewnętrzne i odmowę współpracy z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi, z drugiej powierzali ochronę afgańskich posterunków granicznych bojownikom tadżyckim z ruch Ansorulloh, który jest zdelegalizowany w Tadżykistanie. Chociaż rzecznik talibów Zabehullah Mujokhid zaprzecza tej informacji, tadżyckie służby specjalne zauważają, że zidentyfikowały już około 200 obywateli tadżyckich, którzy walczą po stronie talibów.
Można zakładać, że zagraniczni bojownicy walczący po stronie talibów z pewnością będą później domagać się ich „łupów wojennych”. Największe niebezpieczeństwo może zaistnieć ze strony IS. Rosja i Chiny obawiają się, że po zajęciu północy zaczną się sprzeczności między IS a talibami, a członkowie IS mogą zostać rozlokowani bliżej stref wpływów Pekinu i Moskwy. Aktywność Turcji w Afganistanie jako kraju, który ma doświadczenie z IS nie jest przypadkowa. Wszystko to łącznie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Tadżykistanu.
„Migranci dżihadu”
Warto zwrócić uwagę na problem „emigracji terrorystycznej” bojowników z regionu, którzy mogą wrócić do ojczyzny z Bliskiego Wschodu lub walczyli w Afganistanie. Bojownicy z Azji Centralnej stwarzają zagrożenie atakami terrorystycznymi nie tylko w regionie, ale także w skali globalnej.
Tylko w 2017 roku przeprowadzili cztery duże ataki terrorystyczne w Stanach Zjednoczonych, Turcji, Szwecji i Rosji. Dlatego Rosja i Azja Centralna jest zainteresowana zapobieganiem zakorzenieniu się grup terrorystycznych w Afganistanie i ich ekspansji do byłych republik ZSRR.
Dokładna liczba imigrantów z krajów WNP biorących udział w działaniach wojennych w Afganistanie nie jest znana, jednak o skłonności do migracji dżihadystycznej świadczą dane raportu The Soufan Center, według którego łączna liczba bojowników z Azji Centralnej któa wyjechała do Syrii i Iraku przekracza 5 tysięcy osób.
Wśród nich są:
- Kazachowie – ponad 500 osób (11,90 proc.)
- Kirgizi – ponad 500 osób (11,90 proc.),
- Tadżycy – 1300 osób (30,95 proc.),
- Turkmeni – ponad 400 osób (9,52 proc.),
- Uzbecy – ponad 1500 osób (35,71 proc.).
Zagrożenie Wojną Hybrydową
Można założyć, że dżihadyści z Tadżykistanu i innych krajów WNP pozostaną w ich szeregach i będą mogli działać, ale nie otwarcie przeciwko północnym sąsiadom Afganistanu. Na początku Talibowie będą się obawiać komplikowania stosunków z krajami WNP i Chinami, ponieważ mają własne interesy gospodarcze.
Jednocześnie nie zostaną zwolnieni. Ich siłą jest to, że będą prowadzić propagandę, wojnę hybrydową. To kolejny zestaw działań, który obejmuje propagandę, szkolenia, akty terrorystyczne, pracę na rzecz wzmocnienia sieci podziemia i jej rozbudowy.
Wśród ruchów terrorystycznych zlokalizowanych na północy Afganistanu i otwarcie deklarujących ambicje poza jego granicami eksperci wyróżniają IS, Islamski Ruch Uzbekistanu oraz Ruch Ansorulloh. W krajach Azji Centralnej główne zagrożenie upatruje się w tych ruchach.
Czy zagrożenie jest przesadzone?
Jednocześnie pojawiają się opinie, że zagrożenie nie jest tak duże, jak to opisuje się w mediach. Obecnie nie ma realnych zagrożeń ze strony centralnoazjatyckich bojowników z Afganistanu wobec krajów regionu. Co sprzyja temu punktowi widzenia?
- zaangażowanie Talibów w nadchodzących latach z wewnętrzną konfrontacją polityczną i ich chęcią wyrobienia sobie pozytywnego wizerunku;
- osłabienie potencjału po wojnie z rządem w Kaublu;
- zainteresowanie światowych i regionalnych graczy stabilnością w Azji Centralnej,
- skuteczność bojowa sił zbrojnych krajów sąsiadujących z Afganistanem.
Tymczasem władze są zaniepokojone niestabilnością w sąsiednim Afganistanie, o czym świadczą niedawna mobilizacja rezerwistów, ćwiczenia trzech państw na granicy oraz apel prezydenta Tadżykistanu do OUBZ o pomoc. Oprócz zagrożenia niestabilnością w Afganistanie bieżąca sytuacja daje władzom dodatkowe możliwości (chociażby w Tadżykistanie).
Pomoc wojskowa, szkolenia, modernizacja itd., które w świetle konfliktu z Kirgistanem są dla Duszanbe zdecydowanie na rękę. Po drugie, biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację gospodarczą i możliwe przejawy niezadowolenia, jest to dodatkowe narzędzie postawienia przed sądem tych, którzy się nie zgadzają, a po trzecie, każde zagrożenie jest szansą na konsolidację ludności wokół istniejącego reżimu. Wszystko będzie zależeć od tego, jak władze to wykorzystają.
Według ONZ w ciągu ostatniego miesiąca w walkach w Afganistanie zginęło ponad tysiąc cywilów. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia tysiące mieszkańców opuściło swoje domy na północy kraju.