Rośnie przewaga Azerbejdżanu w wojnie o Górski Karabach

Wojna w Górskim Karabachu pomimo trzykrotnego zawieszenia broni trwa dalej. Azerbejdżan czyni znaczące postępy i powoli jasnym staje się, że Armenia może nie mieć potencjału ani sił do odzyskania utraconego terytorium.

Po czterech tygodniach wojska samozwańczej republiki stają w obliczu poważnych problemów militarnych. Azerbejdżańskie drony i artyleria paraliżują linie obronne i zmuszając żołnierzy do stałego odwrotu. Niezdolni do skutecznego kontrataku lub uzupełnienia strat wojska Ormianie utracili spore terytorium Górskiego Karabachu.

Azerbejdżan blisko kluczowego korytarza

Chociaż początkowe ofensywy Azerbejdżanu (głównie na północy regionu) nie przyniosły znaczących zysków, to w ciągu ostatnich dwóch tygodni zajęto znaczną część terytorium na południe od Stepanakertu (stolicy nieuznawanej republiki) wzdłuż granicy z Iranem. Obecnie armeńskim siłom grozi całkowite odcięcie, ponieważ korytarz laczyński, łączący Górski Karabach z właściwą Armenią, znajduje się w zasięgu artylerii azerbejdżańskiej. Możliwe, że Azerbejdżan przejmie tę krytyczną linię zaopatrzenia (łączącą Stepanakert i Erywań) w ciągu kilku dni, a przynajmniej zacznie ją blokować.

Po zajęciu Jabrayil, Hadrut i Fizuli armia Azerbejdżanu skierowała się na zachód w kierunku doliny rzeki Hakari i skręciła na północ. Wojna jeszcze się nie skończyła, ale powoli oczywistym staje się, że Armenia obecnie nie posiada dostatecznych sił, aby odwrócić te zdobycze i uzupełnić straty. W związku z tym Baku może już ogłosić znaczące zwycięstwo polityczne w oparciu o wyniki na polu bitwy i odzyskanie utraconego w latach 90. XX wieku terytorium. Nic nie wskazuje jednak na to, że zamierza powstrzymać swoje dalsze postępy.

Przewaga we wszystkich aspektach

Równowaga militarna od dawna faworyzuje Azerbejdżan, który ma przewagę jakościową i ilościową nad Armenią. Przez dziesięciolecia Baku przeznacza pieniądze z eksportu gazu i ropy na modernizację i szkolenie armii, zaopatrując wojsko w nowoczesny sprzęt i technologie głównie z Rosji, Turcji i Izraela.

Część wojsk Górskiego Karabachu była nieprzygotowana na uzbrojone drony, których Azerbejdżan zaczął korzystać z wielkim rozmachem, niszcząc pojazdy bojowe, systemy obrony powietrznej i celując we wszystko, co można było znaleźć na otwartej przestrzeni.

Podczas poprzednich starć Azerbejdżan korzystał z dronów, ale bezskutecznie. Dramatyczną zmianę w wynikach militarnych Baku i skuteczności bojowej floty dronów można częściowo wytłumaczyć zwiększonym wsparciem ze strony Turcji. Ankara politycznie i prawdopodobnie wojskowo wspiera wysiłki wojenne Baku.

Wyraźne wsparcie Ankary

Część analityków spekuluje, że Turcja – która ma setki doradców wojskowych w Azerbejdżanie – koordynuje kampanię dronów, oferując informacje wywiadowcze i być może bezpośrednio obsługując drony TB2. Skala zaangażowania Turcji jest niejasna, ale wydaje się, że ma ona jakościowo inny charakter niż podczas poprzednich walk między Armenią a Azerbejdżanem. Nie oznacza to, że siły zbrojne Azerbejdżanu nie mogą walczyć, ale jest również oczywiste, że otrzymują pomoc od większej potęgi wojskowej.

Odkładając na bok technologię, wojny są ostatecznie walką woli i jest oczywiste, że obie strony zachowują wolę walki. Pomimo ogromnych strat w czołgach, artylerii i systemach obrony powietrznej, wysiłki wojskowe Armenii nie doprowadziły do ​​dezorganizacji ani do rozbicia. Jak pokazuje ta wojna, drony są skuteczne, ale nie mogą przejmować i utrzymywać terenu. Z biegiem czasu umożliwiły one jednak Azerbejdżanowi zdegradowanie armeńskiej obrony i atakowanie jego rezerw i linii zaopatrzeniowych. Pozwoliło to Azerbejdżanowi na stały postęp dzięki siłom specjalnym i piechocie.

Zawieszenie broni na trudnych dla Erywania warunkach?

Jak dotąd wysiłki zmierzające do zawieszenia broni okazały się daremne. Wyczerpanie pola bitwy nie nastąpiło po żadnej ze stron, dlatego nie ma powodu, dla którego Azerbejdżan miałby zaakceptować zawieszenie broni. Wydaje się, że wojna cieszy się dużym poparciem narodowym wśród Azerbejdżan, zwłaszcza że wyraźnie wygrywają.

Należy zakładać, że Baku ma maksymalistyczne cele odzyskania całego Górnego Karabachu i terytoriów przyległych okupowanych przez Armenię. Przynajmniej tyle można dowiedzieć się z jednoznacznych wypowiedzi prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa.

Nawet jeśli obie strony zaakceptują zawieszenie broni, Armenia przystąpi do porozumienia, wiedząc, że Azerbejdżan może wznowić ofensywę w bliższej lub dalszej przyszłości. Tymczasem siły armeńskie mają kiepskie perspektywy na dokapitalizowanie swoich sił zbrojnych po ogromnych stratach w wyposażeniu poniesionych w ciągu ostatnich czterech tygodni.

Azerbejdżan również poniósł znaczące straty w ludziach i sprzęcie, z których wiele nie zostało ujawnionych przez władze w Baku. Transmisje wideo z dronów dają raczej jednostronny obraz pola bitwy, ale wątpliwe jest, aby te ofensywy nie odbiły się negatywnie również na potencjale wojskowym Azerbejdżanu.