Sooronbaj Dżeenbekov rezygnuje z funkcji prezydenta Kirgistanu

Sooronbaj Dżeenbekov złożył rezygnację ze stanowiska prezydenta Kirgistanu. Wcześniej informowano, że negocjuje z premierem Sadyrem Dżaparowem, który na konferencji prasowej wczoraj ogłosił, że Dżeenbekov powinien ustąpić ze stanowiska głowy państwa.

,,Dla mnie pokój w Kirgistanie, integralność kraju, jedność naszego narodu i spokój w społeczeństwie są najważniejsze. Nie ma dla mnie nic droższego niż życie każdego z moich rodaków” – powiedział Dżeenbekov w orędziu do narodu.

14. października odbył się duży wiec w Biszkeku, którego uczestnicy zażądali rezygnacji Dżeenbekova. Protestujący, którzy zgromadzili się dzisiaj w pobliżu hotelu Issyk-Kul w stolicy kraju, powitali wiadomość o rezygnacji Dżeenbekova radosnymi okrzykami. Następnie wystąpili z nowym żądaniem – rozwiązania parlamentu i dymisji jego przewodniczącego Kantabeka Isajeva, który przejął obowiązki prezydenta.

Wezwanie do spokoju

,,Nie trzymam się władzy. Nie chcę pozostać w historii Kirgistanu jako prezydent, który przelał krew i strzelał do własnych obywateli. Dlatego zdecydowałem się zrezygnować” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez administrację prezydenta.

Prezydent w orędziu odniósł się także do wczorajszej decyzji ws. zatwierdzenia nowego rządu. ,,Wczoraj parlament zatwierdził skład rządu, a ja podpisałem dekrety prezydenckie dotyczące odpowiednich nominacji. Ale to nie złagodziło napięcia. Niestety agresja nie ustaje, żądanie mojej natychmiastowej rezygnacji trwa”.

Prezydent wezwał nowego premiera Dżaparowa i innych polityków do wycofania swoich zwolenników z Biszkeku. ,,Wzywam Dżaparowa i innych polityków do wycofania swoich zwolenników ze stolicy kraju i przywrócenia spokojnego życia mieszkańcom Biszkeku”.

Prezydent mógł liczyć tylko na wsparcie zewnątrz

Jeszcze wczoraj wydawało się, że prezydent utrzyma swoją pozycję przynajmniej do powtórzenia wyborów parlamentarnych z 4. października, które Centralna Komisja Wyborcza we wtorek unieważniła. Wyraźne wsparcie dla głowy państwa udzielił także świat zewnętrzny.

,,W związku z ostatnimi wydarzeniami politycznymi informujemy, że Federacja Rosyjska, Stany Zjednoczone Ameryki, Republika Kazachstanu, Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, a także Organizacja Narodów Zjednoczonych i Unia Europejska wspierają prezydenta Republiki Kirgiskiej Sooronbaja Dżeenbekova w przywracaniu stabilności i rozwiązywaniu wszelkich kwestii prawnych ”- poinformowała we wczorajszym komunikacie administracja prezydencka.

Wsparcie dla prezydenta wyraził także przewodniczący parlamentu Isajev, argumentując, że obecna sytuacja wewnątrz kraju jest niestabilna, a rezygnacja głowy państwa może tylko pogłębić chaos. ,,Prezydent pozostaje obecnie jedynym źródłem legalnej władzy. Nie powinien ustępować. To błąd i może wywołać nową falę niepokoju” – stwierdził Isajev.

Zawiodła mobilizacja własnych szeregów

Pomimo wyraźnego wsparcia zagranicy prezydent podjął decyzję o rezygnacji z urzędu. Zabrakło mobilizacji w aparacie prezydenta oraz szeregach jego zwolenników z południa kraju. Siła tłumu i liczebność była zdecydowanie w ostatnich dniach po stronie przeciwników prezydenta.

Jego zwolennicy byli w stanie zorganizować jednie 200-400 osobowe wiece wsparcia w Oszu (mieście mateczniku prezydenta na południu kraju), gdy w Biszkeku na ulice potrafiło wyjść 4 do 5 razy więcej oponentów. Dodatkowo z każdym dniem rosła ilość przeciwników prezydenta zwłaszcza po wyzwoleniu z aresztu premiera Dżaparowa i byłego prezydenta Ałmazbeka Atambajewa na początku powyborczych protestów.

Można założyć, że pole manewru Dżeenbekova wyczerpało się i dalsze ustępstwa na rzecz protestujących tłumów w Biszkeku nie przyniosły efektów. Spodziewanego rezultatu nie przyniosła także decyzja Centralnej Komisji Wyborczej o unieważnieniu wyników wyborów parlamentarnych. Skala nieprawidłowości i kupowania głosów przez partie sympatyzujące z prezydentem, wywołała falę oburzenia nad którą prezydent nie mógł już zapanować.

Rezygnacja prezydenta nie kończy kryzysu politycznego w kraju. Zwolennicy premiera wciąż są na ulicach, wybory parlamentarne są do powtórki, a na horyzoncie kampania prezydencka. Bardzo trudny okres przed Kirgistanem zwłaszcza, że w tle jest już druga fala pandemii koronawirusa i towarzyszący temu kryzys gospodarczy, który uderzy w słabiutką gospodarkę Kirgistanu.

Klątwa 62 lat

Warto zauważyć, że prezydentowi zabrakło dokładnie miesiąca, aby świętować swoje 62. urodziny. Wszyscy przywódcy Kirgistanu opuszczali urząd w wieku 60 lub 61 lat.
Askar Akajev zakończył karierę prezydencką 11 kwietnia 2005 roku – 60 lat i 4 miesiące.
Kurmanbek Bakijev w dniu 7 kwietnia 2010 roku – 60 lat i 8 miesięcy.
Roza Otunbajeva dobrowolnie zrzekła się swoich uprawnień 1 grudnia 2011 r. – 61 lat i 3 miesiące.
Ałmazbek Atambajew zakończył swoją kadencję prezydencką mając 61 lat i 2 miesiące.
Sooronbai Dżeenbekov zrezygnował w wieku 61 lat, na miesiąc przed swoimi 62. urodzinami.