Im dłużej trwa konflikt Armenii i Azerbejdżanu, tym większe są szanse, że Iran będzie odgrywał bardziej asertywną rolę.
W pierwszym tygodniu po wznowieniu walk między Armenią a Azerbejdżanem w Górskim Karabachu czterech przywódców modlitewnych w Iranie wydało oświadczenie, w którym wyraziło pełne poparcie dla jednej ze stron konfliktu.
Stwierdzili, że Karabach jest „ziemią islamu” i że Azerbejdżan jest w pełni uprawniony do „zakończenia okupacji” przez Ormian. Fakt, że przywódcy modlitewni, są osobistymi przedstawicielami Najwyższego Przywódcy ajatollaha Alego Chameneiego, wywołało w Baku i Ankarze oczekiwania, że Iran może zmienić swoją politykę z neutralności na bardziej jednoznaczne wspieranie Azerbejdżanu.
Trudny balans między Armenią i Azerbejdżanem
Takie nadzieje mogą być jednak nieuzasadnione. Formułowanie polityki zagranicznej Iranu jest złożonym procesem, w którym biorą udział przedstawiciele różnych środowisk. Najwyższy Przywódca jest ostatecznym decydentem w sprawach polityki zgodnej z interesami narodowymi Iranu; nie jest jednostronnym wykonawcą.
Oświadczenia duchownych, mogą pełnić inną funkcję, na przykład uspokajanie nastrojów w irańskich prowincjach z większością Azerbejdżan, którzy mogą sympatyzować z ich etnicznymi krewnymi zaangażowanymi w walkę na ojczystej ziemi.
Aby uzyskać lepszą perspektywę, dokąd zmierza polityka Iranu w kwestii konfliktu o Górski Karabach, należy przywołać stanowisko doradcy Chameneiego ds. Bezpieczeństwa narodowego Alego Akbara Velayatiego i rzecznika rządu Ali Rabieigo. Obaj zaapelowali do Armenii o wycofanie swoich sił zbrojnych spod granic Azerbejdżanu uznanych przez ONZ, ale podkreślili również, że należy to osiągnąć wyłącznie środkami pokojowymi.
Velayati 6. października odwołał się do rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ z początku lat 90. i „ormiańskiej okupacji siedmiu miast” Azerbejdżanu, odnosząc się do siedmiu okręgów otaczających Górski Karabach, które są pod kontrolą Ormian, ale nie samego Górskiego Karabachu.
Między Ankarą a Moskwą
Iran chodzi po linie i musi zrównoważyć stosunki nie tylko z Armenią i Azerbejdżanem, ale również z dwoma kluczowymi graczami regionalnymi głęboko zaangażowanymi w konflikt: Rosją i Turcją.
Stosunki Iranu z Rosją – głównym partnerem Armenii – są wieloaspektowe. Teheran jest zależny od wsparcia Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Oba państwa współpracują w Syrii, popierając Baszara al-Assada. Teheran ma także nadzieję na wznowienie zakupów broni z Rosji po wygaśnięciu embarga ONZ.
Iran ma również szeroko zakrojone relacje z Turcją, która jest głównym sojusznikiem Azerbejdżanu. Teheran i Ankara współpracują przeciwko powstaniu kurdyjskiemu, które uważają za groźne. Mierzą się z tymi samymi regionalnymi rywalami – Izraelem, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Arabią Saudyjską.
Dla Teheranu najbardziej niebezpiecznym procesem byłaby ekspansja obecności Turcji i Izraela na jego północnych granicach. Izraelscy analitycy mogą uważać Turcję za rosnące długoterminowe zagrożenie, ale nadal postrzegają Iran jako bezpośredni problem. Azerbejdżan blisko współpracuje z Izraelem w dziedzinie bezpieczeństwa, dlatego Teheran obawia się, że zwycięstwo Azerbejdżanu kosztem Armenii poszerzy zasięg Izraela w bezpośrednim sąsiedztwie Iranu.
Zagrożenia wewnątrz Iranu
Przedłużający się konflikt byłby także okazją do oddzielenia irańskiego Azerbejdżanu od Iranu na rzecz pan-tureckiej wspólnoty państw firmowanej przez Ankarę. Jak dotąd tylko nieznaczna mniejszość irańskich Azerbejdżan przejawia skłonności separatystyczne, ale konflikt może podsycić ogólne poczucie krzywdy i solidarności z Turcją, które z czasem mogą osłabić spójność Iranu.
Podsycenie nastrojów w Iranie mogłoby negatywnie wpłynąć na współistnienie Azerbejdżan i Ormian w Iranie. Niektóre z najważniejszych kościołów ormiańskich w Iranie znajdują się, w regionach z większością Azerbejdżan i obecnie działają bez problemów. Ta tolerancja jest ważnym elementem samooceny Iranu i pomaga wzmocnić wizerunek kraju za granicą. Rozprzestrzenianie się etnicznego nacjonalizmu azerbejdżańskiego w Iranie może wpłynąć na sytuację wewnętrzną w kraju oraz na dynamikę wydarzeń w regionie.
Tak więc połączone ryzyko wkroczenia Turcji i Izraela w strefę irańskich interesów, penetracja przez syryjskich ekstremistów i podsycanie nastrojów wśród mniejszości azerbejdżańskiej (około 9-10 milionów ludzi) to czynniki, które mogą spowodować naruszenie bezpieczeństwa na dotychczas stabilnej północnej flance Iranu.
W związku z tym 7. października prezydent Iranu Hassan Rouhani upomniał Turcję, aby nie dolewała więcej oliwy do ognia oraz ostrzegł, że cierpliwość Iranu ma swoje granice. Możemy zatem oczekiwać, że Iran zwiększy swoje zaangażowanie dyplomatyczne w kierunku zawieszenia broni i będzie mocno naciskać na negocjacje między walczącymi stronami, jednocześnie zwiększając bezpieczeństwo na swoich północnych granicach.