Rząd Armenii znajduje się pod presją ze wszystkich stron w związku z planem przekazania Azerbejdżanowi czterech wiosek, które Erywań kontroluje od lat 90. Dla przywódców Azerbejdżanu powrót nie następuje wystarczająco szybko, a wielu Ormian zastanawia się, czy w ogóle powinno do niego dojść. Nie ustalono daty przekazania terytorium.
Rząd premiera Nikola Paszyniana zasygnalizował w połowie marca, że jest gotowy do jednostronnego zwrotu wsi. Zwolennicy Paszyniana twierdzą, że jednostronne przekazanie władzy jest gestem mającym przyspieszyć sfinalizowanie paktu delimitacyjnego między Armenią a Azerbejdżanem. Inni widzą w tym również działanie wyprzedzające, mające na celu pozbawienie Baku pretekstu do rozpoczęcia dalszych działań militarnych.
Ormiańska gazeta „Hraparak” poinformowała 25 marca, że Paszynian powiedział członkom swojej Partii Umowy Obywatelskiej, że przekazanie wsi nastąpi w niedalekiej przyszłości. Cztery opuszczone wioski, o których mowa, znajdowały się w azerbejdżańskim regionie Gazakh w momencie upadku Związku Radzieckiego w 1991 roku, granicząc z północnym regionem Tawusz w Armenii.
Rządowy plan transferu wywołał silny sprzeciw w Armenii, zwłaszcza wśród mieszkańców regionu Tawusz, którzy obawiają się zwiększonego zagrożenia bezpieczeństwa. Przekazanie może zakłócić zdolność Ormian do podróżowania autostradą łączącą Armenię z Gruzją. Obecnie inny odcinek autostrady Erywań-Tbilisi przebiega obok pozycji wojskowych w pobliżu wsi Baghanis, ale kierowcy mogą skorzystać z objazdu, aby ominąć ten wąski przesmyk. Ponadto rurociągi dostarczające rosyjski gaz ziemny do Armenii znajdują się w pobliżu wiosek, które wkrótce zostaną zwrócone.
Politycy opozycji w Erywaniu sprzeciwiają się rządowemu planowi przekazania władzy, twierdząc, że takie posunięcie osłabi bezpieczeństwo narodowe Armenii, zwiększając podatność kraju na możliwość ponownego ataku ze strony Azerbejdżanu. Paszynian odpowiada, że odmowa porozumienia z Baku w sprawie zwrotu terytorium grozi jeszcze większym ryzykiem ponownego konfliktu. Szybkie rozwiązanie sporów wstrzymujących porozumienie w sprawie delimitacji granicy daje największą szansę na zapobieżenie dalszej przemocy – twierdzi premier.
Wcześniej w marcu Paszynian przyznał, że cztery wsie, o których mowa, zawsze były częścią Azerbejdżanu, zgodnie z porozumieniem podpisanym w 1991 roku w Ałmaty. Wioski zostały zajęte przez siły ormiańskie w latach 90., podczas pierwszej wojny karabaskiej, która zakończyła się w 1994 roku po podpisaniu deklaracji z Ałmaty. Na tle rosnącego napięcia wewnętrznego w Armenii w kwestii przekazania władzy, prorządowe media w Azerbejdżanie podgrzały atmosferę wokół Erywania.
W komentarzu opublikowanym przez znaną agencję informacyjną Report.az zasugerowano, że jeśli Armenia nie odda wiosek wkrótce, wojsko azerbejdżańskie je przejmie. W komentarzu poruszono również kwestię jednostronnego zwrotu nie tylko czterech wiosek, ale także czterech małych terytoriów eksklawy Azerbejdżanu tuż przy granicy z Armenią, które również są przedmiotem sporu.
Wojownicza postawa prorządowych mediów dała nowy impuls do wojny na słowa między Baku a instytucjami Unii Europejskiej. W odpowiedzi na atak azerbejdżańskich mediów na Armenię, specjalny przedstawiciel UE ds. Kaukazu Południowego Toivo Klaar nazwał groźby wznowienia działań wojskowych przez Azerbejdżan „nie do przyjęcia”.
„Potrzebne są prawdziwe negocjacje w sprawie delimitacji granic, a wszystkie spory terytorialne muszą być rozstrzygane pokojowo i w ramach uzgodnionego procesu” – napisał Klaar w poście na platformie X. Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ajkhan Hajizada powiedział, że Klaar nie może „pozbyć się uprzedzeń i widzi zło tylko w uprawnionym dyskursie na temat zwrotu azerbejdżańskich wiosek, całkowicie ignorując wezwania do walki o kontynuację nielegalnej okupacji w ormiańskich mediach”.