Rosja od dłuższego czasu planowała utworzenie stałej bazy morskiej w okupowanej Abchazji. 4 października przywódca separatystycznego reżimu w Abchazji Asłan Bżania potwierdził to porozumienie podczas spotkania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Soczi. 

O planowanej bazie zrobiło się szerzej po tym, jak Bżania wspomniał o niej w wywiadzie dla rosyjskiej gazety „Izwiestia” , w którym zadeklarował także, że „polityka zagraniczna [Abchazji] będzie skoordynowana z polityką zagraniczną Federacji Rosyjskiej”.

Moskwa ma nadzieję osiągnąć trzy główne cele dzięki proponowanej bazie morskiej. Po pierwsze, chce pokazać, że w najbliższym czasie nie opuści Kaukazu Południowego. Po drugie, Kreml dąży do utrzymania dominującej pozycji na Morzu Czarnym. Po trzecie, porozumienie wysyła sygnał spokoju marionetkowemu reżimowi w Abchazji, który niezwykle zaniepokoił się słabnącą pozycją Rosji w regionie w kontekście narastających niepowodzeń militarnych na Ukrainie i niedawnej operacji wojskowej w Karabachu.

Ucieczka przed atakami Ukraińców

Pierwotna umowa na bazę została przyjęta w Gruzji raczej negatywnie. W ostatnich latach rząd Gruzińskiego Marzenia przyjmuje kurs bardziej prorosyjski. Taką polityka, opiera się na pragnieniu trwałego pokoju i kwestii integralności terytorialnej Gruzji. Ostatnie kroki Rosji pokazują jednak, że Kreml nie zamierza iść na żadne ustępstwa wobec Tbilisi. Im bardziej rząd gruziński ustępuje, tym więcej Moskwa wydaje się od niego oczekiwać.

Proponowana baza morska stawia gruzińską elitę rządzącą w niezręcznej sytuacji. Wielu działaczy Gruzińskiego Marzenia propaguje twierdzenia, że ​​Zachód chce wciągnąć Gruzję w wojnę na Ukrainie. Teraz okazuje się, że Rosja może faktycznie tę rzeczywistość wywołać. Jeśli w Abchazji zostanie otwarta rosyjska baza wojskowa, może stać się legalnym celem sił ukraińskich.

Decyzja o budowie rosyjskiej bazy zbiegła się z wiadomością o rozpoczęciu przez Moskwę wycofywania swojej Floty Czarnomorskiej z Krymu. Rosyjskie okręty są stale atakowane w wyniku ukraińskich ataków dalekiego zasięgu i rosnącej floty dronów. W rezultacie Rosja potrzebuje nowej bazy morskiej w Abchazji, w której mogłaby stacjonować część Floty Czarnomorskiej. Opozycja polityczna w Gruzji ostrzegała, że ​​Rosja może rozpocząć ataki rakietowe na cele ukraińskie z Abchazji (terytorium Gruzji), co wciągnie Gruzję do wojny. 

Port w Oczamczyrze powstał w czasach sowieckich, a o jego rozbudowie dyskutowano od wielu lat. Obecnie szacuje się, że stacjonują tam już do czterech rosyjskich łodzi patrolowych. Istniejąca infrastruktura portu nie jest w stanie pomieścić większych statków, a co dopiero całej floty. Celem projektu jest zatem rozbudowa portu. Proponowana lokalizacja rozbudowanej bazy leży zaledwie 35 kilometrów od granicy administracyjnej okupowanej Abchazji i pozostałej części Gruzji.

Kłopotliwa decyzja dla Gruzińskiego Marzenia

Jeśli Moskwa zdecyduje się na budowę nowej bazy, lokalizacja projektu może od początku przekreślić jego powodzenie. Z jednej strony stwarza to dodatkowe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Gruzji. Z drugiej strony bliskość obiektu do terytorium Gruzji może stwarzać zagrożenia dla samej bazy, gdyż będzie ona w zasięgu rakiet sił lądowych. Całkiem możliwe, że Rosja uzna sytuację za zbyt niebezpieczną i nie zaryzykuje inwestowania ogromnych środków w budowę tak dużej bazy.

Porozumienie Moskwy z separatystycznym reżimem w Abchazji wskazuje na porażkę polityki rządu Gruzińskiego Marzenia polegającej na ocieplaniu relacji z Kremlem. Gruzińscy urzędnicy na ogół unikają krytyki Kremla, jednak decyzja w sprawie nowej bazy morskiej zmusiła ich do złożenia formalnego oświadczenia. Premier Gruzji Irakli Garibaszwili nazwał porozumienie „nielegalną decyzją i kontynuacją rosyjskiej okupacji” Gruzji. Gruziński MSZ potępił plany „włączenia Abchazji w procesy integracyjne inicjowane przez Rosję” i wezwał Moskwę do „zaprzestania nielegalnej okupacji niepodzielnych regionów Gruzji”. Rząd nie zaakceptował jednak uchwały parlamentu opozycji kwestionującej budowę bazy.

Przed wzmianką o bazie morskiej minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow spotkał się z przywódcami marionetkowych reżimów Abchazji i Osetii Południowej. Ławrow promował dwa główne obszary współpracy, które zasadniczo zagrażają interesom narodowym Gruzji. Po pierwsze, obiecał poszerzenie kręgu krajów uznających Abchazję i Osetię Południową za jednostki autonomiczne. Po drugie, Ławrow i marionetkowe reżimy zgodzili się na pogłębienie integracji obu regionów w jeden podmiot państwowy z Rosją i Białorusią.

Nagroda pocieszenia dla reżimów separatystów

Spotkanie to prawdopodobnie było pocieszającym gestem dla mieszkańców Abchazji i Osetii Południowej po upadku reżimu separatystów w Karabachu. Separatystyczny reżim w Karabachu oraz Abchazji i Osetii Południowej przez wiele lat naśladował współpracę quasi-międzypaństwową. Desperackie reakcje władz tych nieuznanych podmiotów stały się częstsze po rozwiązaniu uzbrojonych separatystów w Karabachu. Oderwane od Gruzji regiony zdają sobie sprawę, że układ geopolityczny w regionie nie zmienia się na korzyść Rosji. Jednocześnie Bżania zwrócił także uwagę, że „amerykańskie samoloty rozpoznawcze naruszają przestrzeń powietrzną” samozwańczej republiki i w tych prowokacjach widzi „interesy Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych i w pewnym stopniu Gruzji”.

Spotkanie Ławrowa z przywódcami marionetkowych reżimów zbiegło się z 30. rocznicą czystek etnicznych Gruzinów w Abchazji (przeprowadzonych przez Abchazów przy wsparciu Rosji w latach 90. XX w.). 30 września Abchazi zorganizowali defiladę wojskową dla uczczenia masakry Gruzinów. Tego samego dnia, pomimo zwiększonego ryzyka dla bezpieczeństwa narodowego, rząd gruziński przedstawił nowy projekt budżetu wojskowego, który miał bardziej pacyfistyczny program. Duża część budżetu zostanie przeznaczona na wynagrodzenia i świadczenia socjalne dla personelu wojskowego, a nie na rozwój nowych technologii i zakup broni.

Ostatnie kroki Moskwy, mające na celu wzmocnienie jej pozycji w regionie, wyglądają coraz bardziej niespójnie i chaotycznie. Jednoczesne wspieranie reżimów separatystycznych i nadzieja na wzmocnienie nastrojów prorosyjskich w Gruzji wydaje się nielogiczne. Im bardziej Kreml będzie wykorzystywał okupowane regiony przeciwko Tbilisi, tym mniejsze będzie miał szanse na utrzymanie u władzy neutralnej wobec Rosji Gruzińskiego Marzenia.