W ciągu ostatnich tygodni premier Nikol Paszynian i inni armeńscy urzędnicy sugerowali, że porozumienie pokojowe z Azerbejdżanem może być bliskie. Premier Armenii twierdzi, że istnieje szerokie porozumienie w sprawie wzajemnego uznania integralności terytorialnej, wytyczenia granic i otwarcia połączeń transportowych.

Twierdzą, że strony osiągnęły porozumienie w sprawie trzech podstawowych zasad porozumienia, podczas gdy „szczegóły” pozostają do ustalenia.

Paszynian powiedział 30 października w parlamencie, że porozumienie pokojowe jest „realistyczne”, jeśli strony pozostaną wierne zasadom wzajemnego uznawania integralności terytorialnej, delimitacji/demarkacji wspólnej granicy w oparciu o deklarację z Ałmaty z 1991 roku oraz otwarcia połączeń transportowych w sposób szanujący suwerenność i prawo celne obu krajów.

Mediator obu stron

Później poseł partii rządzącej Gevorg Papojan powtórzył słowa premiera, mówiąc, że do dopracowania pozostały tylko „szczegóły” porozumienia. Wiceminister spraw zagranicznych Azerbejdżanu Elnur Mammadow potwierdził, że „większość punktów” porozumienia pokojowego została uzgodniona z Erywaniem. Mammadow powiedział, że osiągnięcie porozumienia stało się „łatwiejsze” dzięki zajęciu Górskiego Karabachu przez Azerbejdżan po błyskawicznej ofensywie w dniach 19-20 września.

Po tej ofensywie nie doszło do kilku zaplanowanych spotkań przywódców Azerbejdżanu i Armenii, co odzwierciedlało różnice w preferencjach obu stron co do tego, kto powinien być mediatorem. Baku odmówiło udziału w prowadzonych przez UE rozmowach pokojowych w Granadzie, Hiszpanii i Brukseli, a premier Armenii nie pojawił się na szczycie WNP w Biszkeku, gdzie miał spotkać się z prezydentem Azerbejdżanu Ilhamem Alijewem i prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Armenia była jednak reprezentowana na spotkaniu w Teheranie 23 października, w którym uczestniczyły Rosja, Turcja, Iran i Azerbejdżan.

Brak zainteresowania Armenii rozmowami pokojowymi prowadzonymi przez Moskwę zbiega się w czasie z zwrotem na Zachód do nowych potencjalnych sojuszników strategicznych i bezpieczeństwa, podpisując umowę zbrojeniową z Francją i intensyfikując stosunki dyplomatyczne z wieloma państwami zachodnimi. Przed wrześniową ofensywą Azerbejdżanu, która spowodowała exodus całej ludności ormiańskiej regionu, los karabaskich Ormian był najbardziej drażliwą kwestią w rozmowach. Baku odrzuciło perspektywę przyznania regionowi autonomicznego statusu, a także apele Erywania o międzynarodowy mechanizm, który zapewniłby prawa i bezpieczeństwo karabaskim Ormianom pod rządami Azerbejdżanu.

Drażliwe kwestie w rozmowach pokojowych

W trakcie operacji antyterrorystycznej Azerbejdżanu 19 września Paszynian ogłosił, że priorytetem Armenii jest zapewnienie Karabaskim Ormianom możliwości pozostania w regionie i prowadzenia tam „godnego” życia. Ale teraz, gdy rejon został opróżniony z Ormian, wydaje się, że Erywań porzucił to żądanie i zamiast tego rozpoczął proces przyznawania im statusu uchodźcy lub ormiańskiego obywatelstwa. „Nasza polityka jest taka, że jeśli osoby wysiedlone z Górskiego Karabachu nie będą miały obiektywnie rzecz biorąc, możliwości powrotu do Górskiego Karabachu – naszym życzeniem jest, aby wszyscy pozostali w Armenii, mieszkali i pracowali tutaj” – powiedział Paszynian na posiedzeniu gabinetu 2 listopada.

Inną krytyczną kwestią jest „otwarcie połączeń transportowych”, zapis porozumienia o zawieszeniu broni z 2020 r., który scementował zdobycze Azerbejdżanu w drugiej wojnie karabaskiej. Baku długo dyskutowało o tym zapisie w kontekście projektu „korytarza Zangezur”, który przez pewien czas miał być płynnym korytarzem łączącym Azerbejdżan kontynentalny z jego eksklawą Nachiczewan przez terytorium Armenii i poza jurysdykcją Armenii. Azerbejdżan w lutym wycofał się z maksymalistycznej wersji tego projektu, a po wrześniowej ofensywie zaczął zapewniać, że nie będzie już upierał się przy korytarzu i zadowoli się alternatywną trasą przez Iran.

Ormianie są jednak nieufni wobec tych zapewnień, zwłaszcza że Rosja jest zainteresowana projektem korytarza Zangezur. W Armenii utrzymują się obawy, że Azerbejdżan użyje siły, aby korytarz stał się rzeczywistością, a ciągła retoryka z Baku o „Zachodnim Azerbejdżanie” nie rozwiewa tych obaw. Jest to pogląd, że część terytorium Armenii prawnie należy do Azerbejdżanu lub, że Azerbejdżanie mają prawo osiedlać się w częściach Armenii, które wcześniej były zamieszkane przez Azerbejdżan. Obawy te podziela UE, która wezwała Azerbejdżan do zobowiązania się do poszanowania terytorium Armenii, oraz USA – sekretarz stanu Antony Blinken poinformował członków Kongresu na początku października o ryzyku inwazji Azerbejdżanu na Armenię.