Prezydent Kazachstanu Kassym-Jomart Tokajew zakończył swoje doroczne orędzie 1 września ogłaszając przedterminowe wybory prezydenckie tej jesieni i parlamentarne na początku 2023 r. Kolejne wybory prezydenckie w Kazachstanie wyznaczono na 2024 r., a wybory parlamentarne dopiero na 2025 r.
„Potrzebny jest nowy mandat zaufania ludzi.” – powiedział Tokajew, aby skutecznie wdrożyć „kompleksowe reformy”, które ogłosił wcześniej w przemówieniu. Tokajew określił swoje wezwanie do przedterminowych wyborów jako ofiarę: „Jestem gotowy iść do przedterminowych wyborów prezydenckich, nawet pomimo skrócenia mojej własnej kadencji.”
Po nowych wyborach Tokajew zapowiedział, że wezwie do skrócenia kadencji prezydenckiej do jednej kadencji siedmioletniej, zamiast dozwolonych obecnie dwóch kadencji pięcioletnich.
Tokajew ma trzy lata swojej pierwszej pięcioletniej kadencji i byłby uprawniony do ponownego kandydowania w 2024 r. przez kolejne pięć lat – łącznie 10 lat sprawowania urzędu do 2029 r. na obecnych zasadach. Jeśli Tokajew zostanie wybrany na kolejną pięcioletnią kadencję pod koniec 2022 r., a następnie po zmianie zasad, czy ta kadencja będzie się liczyła, czy też będzie mógł ubiegać się o nową, siedmioletnią kadencję? Prawdopodobną odpowiedzią jest to, że gdy zmienią się zasady, tablica zostanie wyczyszczona i Tokajew mógłby być u władzy po 2029 roku, a pod koniec tej kadencji wygrywa nową pojedynczą siedmioletnią kadencję – co zabiera nas do 2036 roku).
Zaproponowano również szereg dodatkowych reform, obejmujących przede wszystkim kwestie gospodarcze (w tym inwestycje i rozwój), administrację publiczną oraz prawo. Tokajew zaproponował amnestię uczestników protestów styczniowych, czyli cywilów i organów ścigania, którym postawiono różne zarzuty. Tokajew wyjaśnił, że ci, którzy organizowali protesty oraz ci, którym postawiono zarzuty zdrady stanu, nie otrzymają amnestii.
Taka amnestia, jeśli zostanie zrealizowana, może być populistycznym wysiłkiem Tokajewa, by uwolnić część narastającego nacisku na setki obywateli Kazachstanu skazanych za różne zarzuty związane ze styczniowymi wydarzeniami. Do lipca ponad 700 osób zostało skazanych pod zarzutem styczniowej przemocy. Do sierpnia liczba ta wyniosła 834, a kolejne tysiące wciąż stoją w obliczu zarzutów. Krewni niektórych już skazanych domagali się uwolnienia swoich bliskich lub ponownego sądzenia.
Rząd Kazachstanu, który w różnych momentach obwiniał za styczniowe zamieszki 20 000 terrorystów i zagranicznych prowokatorów, nie przedstawił jeszcze dowodów na poparcie tej narracji. Jasnym jest, że prezydent Tokajew chce iść dalej, ale czy Kazachowie są gotowi zamieść styczniowe wydarzenia pod dywan?