To, że sukcesja władzy w Turkmenistanie została wybrana dawno temu, nie jest tajemnicą. Obecny prezydent Gurbanguły Berdymuhamedow starannie przygotowywał dla siebie zastępcę, czyli swojego syna Serdara, a tranzyt władzy był kwestią czasu.
Nie wiadomo, co skłoniło Gurbanguły Berdymuhamedowa do rozpoczęcia oddania władzy właśnie teraz. Zapowiedź pojawiła się 7 stycznia 2022 r., w czasie tragicznych wydarzeń w sąsiednim Kazachstanie. Tego dnia prezydent na posiedzeniu gabinetu ministrów ogłosił, że zwołuje sesję nadzwyczajną parlamentu Turkmenistanu Milli Gengesh (który składa się z izby wyższej parlamentu – Chalk Maslakhaty i izby niższej – Medżlis) w celu „podjęcia dalekosiężnych decyzji dla kraju”.
Wtedy prezydent po raz pierwszy powiedział, że muszą przyjąć nowy program rozwoju kraju na najbliższe 30 lat i „ustąpić miejsca młodym ludziom”, którzy będą go realizować. Ponadto opracowanie programu zlecono wicepremierowi od gospodarki Serdarowi Berdymuhamedowowi. Potem stało się jasne, że tranzyt władzy w Turkmenistanie jest w końcowej fazie, a zwycięzca został wybrany z góry.
Staranne przygotowania
Serdar Berdymuhamedow zaczął przygotowywać się do objęcia urzędu prezydenckiego dawno temu, niemal w momencie, gdy do władzy doszedł jego ojciec. Serdar studiował na wielu uczelniach dyplomatycznych, pracował w przedstawicielstwach dyplomatycznych Turkmenistanu w Europie, piastował urzędy w ministerstwie spraw zagranicznych, a następnie miał pracę związaną z zarządzaniem różnymi sektorami gospodarki, a także został członkiem Medżlisu.
Aby przesunąć Serdara na wyższy poziom kariery, znowelizowano kilka ustaw, które pozwalają mu omijać ograniczenia, gdy sprawował urząd polityczny pod nadzorem ojca i miał szansę na zajmowanie stanowiska we władzach wykonawczych, jednocześnie będąc posłem, co wcześniej było zakazane. W rezultacie Serdar Berdymuhamedow był przygotowany do objęcia urzędu prezydenta w dowolnym momencie.
To, co spowodowało podjęcie decyzji o rozpoczęciu ostatniego etapu transformacji, nie zostało ujawnione publicznie. Do niedawna prezydent publicznie wykazywał się świetną kondycją fizyczną, aktywnie odbywał sesje gabinetu ministrów oraz inne spotkania i konferencje, docierając do sedna każdego zagadnienia – od projektowania latarni i przystanków komunikacji miejskiej w nowych osiedlach po inspekcję konstrukcji wielkogabarytowych i demonstruje dbałość o mikrozarządzanie.
Wielu zwraca uwagę na niską wagę polityczną Serdara, brak realnych osiągnięć i sukcesów na stanowiskach, które piastował w ostatnich latach. I to nie jest jego wina – nie można było zostać niezależną postacią polityczną wśród kultu jednostki, nawet jeśli jest się synem tego kultu jednostki. Co więcej, Serdar nie miał czasu na nawiązanie roboczych stosunków z elitami i urzędnikami bezpieczeństwa. Syn obecnego prezydenta może nie mieć poważnych rywali. Serdar ma już program rozwoju społeczno-gospodarczego na 30 lat, który przygotował jako wicepremier z rozkazu prezydenta wraz z grupą specjalistów i który został zatwierdzony przez Milli Gengesh jako oficjalna doktryna państwa. Będzie on wykorzystywany jako program wyborczy Sedara.
Dziedzictwo
Ważniejsze jest jednak, aby ocenić nie tylko preferencje, jakie będzie miał Serdar, gdy dojdzie do władzy, ale także ciężar problemów, które pozostawił mu ojciec. Turkmenistan jest państwem znajdującym się na końcu wszelkich rankingów – wolności słowa, korupcji, prowadzenia biznesu, wolności Internetu, rozwoju instytucji demokratycznych. Kraj ma nierówną gospodarkę i ciągłe przerwy w dostawach żywności, opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń, a kurs dolara na „czarnym rynku” różni się od oficjalnego kursu od 5 do 15 razy i jest bardzo niestabilny.
W kraju nie ma ogólnie przyjętych statystyk. Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy drugi rok z rzędu odmawiają włączenia raportów ekonomicznych Turkmenistanu do swoich raportów z powodu absolutnej nieufności do informacji podawanych przez władze Turkmenistanu. Spis ludności przeprowadzony w 2012 roku jest informacją niejawną. Z danych pośrednich dotyczących emigracji wynika, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat kraj opuściło blisko dwa miliony osób, a według szacunków spisu powszechnego przeprowadzonego w ubiegłym roku w kraju mieszka blisko 2,5 miliona osób, co jest rekordowym spadkiem liczby ludności i bezpośrednią oznaką wyludnienia.
Dochody ze sprzedaży ropy i gazu to wielka niewiadoma i 80 proc. z nich omija budżet i gubi się w absolutnie nieprzejrzystych funduszach pozabudżetowych. Natomiast publikowany budżet państwa jest dostępny tylko na 3-4 stronach. Poważni inwestorzy unikają Turkmenistanu i tylko nieliczni producenci surowców są gotowi zainwestować, licząc na dostęp do ogromnych rezerw gazu i ropy naftowej w kraju.
To jest dziedzictwo nowego prezydenta. Jego reputacja i przyszłość państwa będą oczywiście zależeć od tego, w jaki sposób może przeprowadzić reformy i czy będzie miał wolę i wagę polityczną do opracowania i wdrożenia takich reform. Będzie to dla niego trudniejszy czas, niż udział w kampanii wyborczej ze znanym z góry wynikiem.