Pomimo okresowego ochłodzenia relacji między Iranem i Azerbejdżanem późnym latem ubiegłego roku te dwa państwa oraz Turkmenistan podpisały trójstronną umowę zamiany gazu ziemnego na marginesie 15-tego szczytu Organizacji Współpracy Gospodarczej (ECO) w Aszchabadzie w listopadzie zeszłego roku.

W ramach tego trójstronnego porozumienia Iran otrzyma około 1,5-2 mld m3 gazu rocznie z Turkmenistanu i dostarczy go do Azerbejdżanu. Co więcej, nowy prezydent Republiki Islamskiej Iranu Ebrahim Raisi podczas spotkania z irańskimi biznesmenami i działaczami sektora prywatnego w Aszchabadzie podkreślił, że kontrakt gazowy z Turkmenistanem zostanie wznowiony.

Raisi odniósł się w szczególności do kontraktu gazowego między Iranem a Turkmenistanem z 1997 r., który od 2005 r. boryka się z wieloma problemami i wyzwaniami. Turkmenistan trzykrotnie odcinał eksport gazu do Iranu podczas zimowych mrozów w latach 2007, 2013 i 2017, dotykających mieszkańców północno-wschodnich i północnych prowincji Iranu. 

Irańskie uwarunkowania

Turkmenistan również wielokrotnie, m.in. w 2007 r., podnosił ceny gazu na eksport do południowo-zachodniego sąsiada, dziewięciokrotnie podnosząc stawki celne. Teheran miał szczególne trudności z opłaceniem importu energii z Turkmenistanu ze względu na międzynarodowe sankcje zatwierdzone przez Radę Bezpieczeństwa ONZ oraz jednostronne sankcje Stanów Zjednoczonych przyjęte przez administrację ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa. I chociaż Iran próbował spłacić część roszczeń finansowych Turkmenistanu poprzez eksport towarów, usługi techniczno-inżynieryjne i wspólne projekty, problem pozostawał nierozwiązany. Ponadto Iran wielokrotnie skarżył się na jakość eksportowanego turkmeńskiego gazu i opóźnianie dostaw.

Dwustronny spór gazowy osiągnął szczyt za poprzedniej irańskiej administracji Hassana Rouhaniego. Ówczesny irański minister ds. ropy Bijan Zanganeh zdecydowanie sprzeciwiał się eksportowi turkmeńskiego gazu do Turcji przez Iran. Uważał, że Turkmenistanowi, jako konkurencyjnemu producentowi gazu do Iranu, nie powinno się pozwolić na eksport przez terytorium Iranu jego ilości do konkurencyjnej potęgi regionalnej – Turcji.  Wyraźnie oznajmił, że Iran w ogóle nie potrzebuje gazu z Turkmenistanu.

Dług Teheranu w wysokości 1,8 mld USD doprowadził do tego, że rząd w Aszchabadzie skierował sprawę sporu gazowego do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego w Szwajcarii. 24 czerwca 2020 r. sąd nakazał stronie irańskiej zapłacić Aszchabadowi 2 mld USD (7 mld manatów turkmeńskich) jako karę za nieuregulowanie płatności za zakup gazu w latach 2007–2013. Dlatego irańsko-turkmeńskie kłopoty gazowe, które rozpoczęły się w 2005 roku za prezydentury Mohammada Ahmadineżada, trwały do ​​końca prezydentury Rouhaniego, w sierpniu 2021 r. pozostawały bez rozstrzygnięcia.

Zmiana administracji, zmiana polityki?

Ta sytuacja w końcu wydaje się zmieniać po inauguracji prezydenta Raisiego. Przyczyny tej zmiany nastawienia w Teheranie są co najmniej trzy. Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę nacisk rządu Raisiego na „politykę sąsiedztwa” i „dyplomację gospodarczą” jako dwa główne priorytety irańskiej polityki zagranicznej w przyszłości. Warto zauważyć, że Turkmenistan jest jedynym bezpośrednim sąsiadem Iranu w Azji Centralnej. Drugim powodem jest zmiana polityki Ministerstwa Ropy i National Iranian Gas Company, jeśli chodzi o prowadzenie bardziej aktywnej „dyplomacji gazowej”. Trzecim powodem są rosnące obawy Teheranu o zapewnienie stabilnych i niezawodnych dostaw gazu do domów i fabryk w północnych i północno-wschodnich prowincjach Iranu.

Mimo różnych działań podejmowanych w ostatnich latach, w tym budowy gazociągu Neka–Damghan, sytuacja gazowa na tych obszarach nadal nie ustabilizowała się. Było to zatem jednym z głównych powodów do podpisania przez Iran trójstronnej umowy o wymianie gazu na ostatnim szczycie ECO w Aszchabadzie. Pełniąc rolę fizycznego pośrednika w przepływach gazu z Turkmenistanu do Azerbejdżanu, Iran wycofa część wolumenów jako zapłatę za prawa do przesyłu; a te ilości pomogą zaspokoić zapotrzebowanie na gaz w pięciu północnych prowincjach Iranu. 

Turkmeńskie ograniczenia

Jako szósty co do wielkości posiadacz rezerw gazu na świecie Aszchabad realizuje politykę dywersyfikacji szlaków eksportu gazu w czterech kierunkach geograficznych: Północ (Rosja), Wschód (Chiny), Południe (Afganistan i Pakistan) oraz Zachód (Iran, Morze Kaspijskie).  Jednak Turkmenistan stoi przed poważnymi wyzwaniami w realizacji tej strategii. Niedawna umowa o wymianie gazu pomiędzy Turkmenistanem, Iranem i Azerbejdżanem odzwierciedla fakt, że pomimo zawartych w poprzednich latach porozumień o współpracy gazowej między Aszchabadem i Baku na Morzu Kaspijskim, warunki do budowy planowanego od dawna Gazociągu Transkaspijskiego z wybrzeża Turkmenistanu do Azerbejdżanu pozostają wciąż bardzo niepewne.

Co więcej, po powrocie do władzy talibów w Afganistanie niejasne są również perspektywy gazociągu Turkmenistan–Afganistan–Pakistan–Indie (TAPI). W takich okolicznościach wznowienie turkmeńsko-irańskiego porozumienia gazowego pozwoli Aszchabadowi zwiększyć przychody oraz zmniejszyć zależność od Rosji i Chin, dwóch głównych odbiorców i szlaków eksportowych.

Biorąc pod uwagę, że Azerbejdżan i Turkmenistan „sąsiadują” z Iranem (zgodnie z umowami o rozgraniczeniu obszarów morskich w ramach Konwencji o statusie Morza Kaspijskiego), rosnąca współpraca między tymi trzema krajami jest niemal nieunikniona. Niedawno irański minister ds. ropy poinformował, że Iran i Azerbejdżan zamierzają wkrótce podpisać kilka porozumień energetycznych, m.in. w sprawie wspólnego zagospodarowania pola naftowego na dnie Morza Kaspijskiego. Tym samym zawarta w listopadzie 2021 r. turkmeńsko-irańsko-azerbejdżańska umowa swap może ostatecznie ułatwić trójstronną współpracę w zakresie wydobycia ropy i gazu na morzu. Wydaje się jednak, że biorąc pod uwagę względy środowiskowe i niezmienne (przynajmniej na razie) zastrzeżenia Teheranu do projektu gazociągu transkaspijskiego, taka trójstronna współpraca prawdopodobnie ograniczy się do poszukiwań i odwiertów.