Chiny dostarczyły do Tadżykistanu 300 000 dawek CoronaVac, znanej również jako szczepionka Sinovac COVID-19.
Wieczorem 20 czerwca Chiny dostarczyły do Duszanbe 300 000 dawek szczepionki przeciwko koronawirusowi. Jest to darowizna rządu Chińskiej Republiki Ludowej na rzecz rządu i ludności Republiki Tadżykistanu – głosi oficjalny komunikat rządu w Duszanbe. Jak dotąd szczepionka CoronaVac firmy Sinovac została w pełni dopuszczona do użytku tylko w Chinach. Ale Pekin oferuje również swoje szczepionki na całym świecie i wysłał już miliony dawek do wielu krajów.
W Azji największymi chętnymi są Indonezja, Malezja, Filipiny, Tajlandia i Pakistan, podczas gdy w obu Amerykach miliony dawek zamówiły Brazylia, Meksyk, Chile, Kolumbia i Ekwador. W Europie duże kontrakty na CoronaVac podpisały Turcja i Ukraina.
Niektóre doniesienia medialne twierdzą, że szczepionka jest uważana za szczególnie ważną dla krajów afrykańskich, w których do tej pory Zimbabwe, Somalia, Dżibuti, Benin i Tunezja otrzymały szczepionki z Chin. 1 czerwca 2021 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zatwierdziła szczepionkę do użytku w nagłych wypadkach, do tego czasu na całym świecie podano już ponad 430 milionów dawek CoronaVac.
Według agencji zdrowia ONZ, szczepionka CoronaVac okazała się 51 proc. skuteczna w zapobieganiu COVID-19. Ta ogólna ochrona jest niższa niż zapewniana przez siedem innych szczepionek już wymienionych przez WHO. Co ważne, badania sugerują, że CoronaVac jest w 100 proc. skuteczna w zapobieganiu ciężkiego przebiegu choroby i śmierci.
Fala zachorowań, której do tej pory nie było?
Tadżykistan walczy o pomoc z zewnątrz, ponieważ znosi kolejną falę przypadków koronawirusa. Po miesiącach upierania się, że wygrali bitwę z COVID-19, władze w końcu ustąpiły 21 czerwca, aczkolwiek obwiniając opinię publiczną za rozwój epidemii. Potwierdzenie, że kraj był świadkiem nowego wybuchu infekcji, pochodziło z wielu miejsc. Ministerstwo Zdrowia do zeszłego tygodnia kategorycznie zaprzeczało tym twierdzeniom. Ostatni raz, kiedy władze ds. zdrowia potwierdziły jakiekolwiek przypadki COVID-19, miały miejsce w pierwszej połowie stycznia.
Emomali Mirzojev rzecznik Ministerstwa Zdrowia, 14 czerwca powiedział tadżyckim mediom, że chociaż stwierdzono, że niektórzy ludzie mają objawy zgodne z COVID-19, przedstawiają negatywne wyniki testów. Polityka wypierania się przybrała silne echa tego, co wydarzyło się wiosną ubiegłego roku, kiedy Duszanbe tygodniami wydawało coraz bardziej nieprawdopodobne oświadczenia, odrzucając sugestie, że koronawirus panoszy się po kraju.
Zamiast podporządkować się radom międzynarodowych ekspertów ds. zdrowia na temat unikania masowych wydarzeń publicznych, Tadżykistan ruszył w marcu 2020 r. z wielką imprezą z okazji wiosennego święta Nowruz. Rząd zmienił narrację dopiero pod koniec kwietnia, w przededniu wizyty misji eksperckiej zorganizowanej przez Światową Organizację Zdrowia. Na początku tego roku rząd przeprowadził kolejny ostry odwrót, zaledwie kilka dni po wygłoszeniu przez prezydenta Emomali Rachmona przemówienia z wyprzedzeniem ogłaszającym zwycięstwo nad wybuchem epidemii. Jakby chcąc spełnić tę przechwałkę, władze ds. zdrowia wkrótce przestały całkowicie zgłaszać przypadki epidemii.
Oficjalne dane wyglądają optymistycznie
Według stanu na 20 czerwca rząd poinformował, że w sumie wykryto wirusa u 13 218 osób, a 99,3 proc. tej całkowitej liczby zostało wyleczonych. Według władz w Duszanbe tylko 90 osób zmarło na COVID-19 w Tadżykistanie. Dane dotyczące nadmiernej śmiertelności wskazują jednak na poważniejszą sytuację. Według państwowej agencji statystycznej w 2020 roku umarło 41 743 osób. To o 8 649 osób więcej niż rok wcześniej.
Jednak w obliczu przytłaczających dowodów urzędnicy po raz kolejny zmienili taktykę. Rząd wydał 21 czerwca oświadczenie, że przypadki COVID-19 zostały wykryte w krajowych instytucjach opieki zdrowotnej. A winna jest opinia publiczna. „Głównym powodem tego nowego wybuchu choroby, jak stwierdzili eksperci, są zaniedbania i nieprzestrzeganie określonych obostrzeń sanitarnych.” – głosi komunikat rządu. Władze nie poinformowały jednak, ile nowych przypadków wykryto.
Nie jest jasne, dlaczego Tadżykistan tak uparcie trzymał się swojej wersji dotyczącej epidemii w kraju podczas tego kryzysu. Jednym z wyjaśnień jest to, że urzędnicy bali się przeciwstawić prezydentowi, podważając przechwałki, które wygłaszał w związku z Nowym Rokiem. Innym jest to, że władze desperacko starały się umożliwić powrót robotników migrujących do Rosji, ponieważ widzą, że brak podstawowych przekazów pieniężnych niszczy standard życia, wierząc że ukrywanie sytuacji epidemiologicznej może pomóc w tej sprawie. Jeszcze jedna krążąca teoria mówi, że władze chciały utrzymać kraj otwarty przynajmniej do czasu zakończenia obchodów 30-lecia niepodległości.
Mimo całego tego złudzenia Duszanbe jednak chętnie przyjmowało pomoc w walce z problemem, którego do niedawna utrzymywał, że nie ma. Tadżykistan do tej pory polegał na wyprodukowanych w Indiach dawkach szczepionki AstraZeneca, dostarczanej w ramach programu COVAX. 16 czerwca Azjatycki Bank Rozwoju poinformował, że daje Tadżykistanowi 25 milionów USD na zakup kolejnych 3 milionów dawek. A jednak, nawet jeśli problem dostaw zostanie rozwiązany, sceptycyzm pozostanie przeszkodą. A ponieważ rząd upierał się, że nie ma problemu z COVID-19, możliwe jest, że szczepienie było postrzegane jako niski priorytet wśród większości populacji.