Niedawny kryzys polityczny uczynił UE najważniejszym zachodnim partnerem Gruzji. Podobnie więzi Gruzji z USA – choć wciąż silne – stały się mniej widoczne, ponieważ Unia Europejska stała się najbliższym partnerem zagranicznym Gruzji.

Niedawny kryzys polityczny w Tbilisi i decydująca rola UE, która go rozwiązuje, podkreśliły nową wiodącą rolę Brukseli.

Kiedy partia rządząca i opozycja znalazły się w konflikcie po kontrowersyjnych wyborach jesienią zeszłego roku, ambasady zarówno USA i UE pracowały po godzinach, by mediować w konflikcie. Jednak ostatecznie przebiło się zaangażowanie na wysokim szczeblu w terenie z Brukseli.

Koniec bojkotu opozycji

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel odbył dwie podróże do Tbilisi, aby osobiście pośredniczyć między zwaśnionymi politykami. W bezprecedensowym posunięciu UE wpłaciła nawet kaucję (około 11 700 USD) za uwięzionego lidera opozycji Nikę Melię jako koło ratunkowe kończące impas. Ostatecznie większość gruzińskich partii politycznych zgodziła się na unijny plan mediacyjny. Sojusz opozycji kierowany przez Zjednoczony Ruch Narodowy Melii (ZRN) w końcu zasiadł w parlamencie 8 czerwca, po paraliżującym siedmiomiesięcznym bojkocie.

W przeciwieństwie do tego, Waszyngton zaczął wysyłać swoich wysłanników dopiero po rozwiązaniu kryzysu, aby wzmocnić wezwania do pojednania politycznego i reform demokratycznych. W pierwszym tygodniu czerwca odwiedzili senatorowie Jeanne Shaheen i Rob Portman, a następnie Philip Reeker, pełniący obowiązki asystenta sekretarza stanu.

Wszyscy starali się podkreślić szczególne powiązania Waszyngtonu z Gruzją – krajem, który ciężko pracował, aby stać się najbardziej proamerykańskim zakątkiem przestrzeni postsowieckiej. „Stany Zjednoczone nie mają lepszego sojusznika w regionie niż Gruzja.”, powiedział Portman, republikanin z Ohio, na konferencji prasowej 3 czerwca. „Gruzja nie ma silniejszego partnera niż Stany Zjednoczone.” – powiedział Reeker 7 czerwca.

Kulminacja za Saakasziwllego

Ścisła więź amerykańsko-gruzińska została ukształtowana we wczesnym okresie postsowieckim. W latach 90. prezydent Eduard Szewardnadze wykorzystał swoje osobiste koneksje z czasów, gdy był ministrem spraw zagranicznych Związku Radzieckiego, aby pielęgnować strategiczne stosunki z USA. Więzy z USA osiągnęły szczyt pod rządami następcy Szewardnadze, Micheila Saakaszwilego, który zatrudniał amerykańskich doradców, wysłał oddziały na misje NATO w Iraku i Afganistanie oraz podjął ambitny wysiłek nauczenia wszystkich uczniów w kraju języka angielskiego. To za Saakaszwilego Bush został pierwszym (i wciąż jedynym) amerykańskim prezydentem, który odwiedził niezależną Gruzję.

Chwalony „program demokratyczny” Busha zawiódł w tak wielu miejscach, w których próbowano go podjąć – w Iraku, Afganistanie, Libanie – a Gruzja była jednym z miejsc, w którym odniósł sukces. Zbyt duży nacisk położono na znaczenie Gruzji za kadencji Busha. Ale było nieuniknione, że zapał do Gruzji z czasów Busha ostygnie. Stosunki Gruzji z Rosją rozwijały się odwrotnie proporcjonalnie do jej powiązań z USA, czego kulminacją była wojna w 2008 roku o Osetię Południową, w której USA stanęły w obronie Gruzji, ale zostały zmuszone do pozostawienia negocjacji i monitorowania pokoju Europejczykom, z którymi Moskwa miała mniej toksyczne stosunki.

Ten wzorzec utrzymywał się dalej: chociaż nawet wzmianka o potencjalnym członkostwie Gruzji w NATO nadal jest czerwoną linią w Moskwie, Rosja stosunkowo spokojnie trwała, gdy Gruzja zawarła umowy o stowarzyszeniu, wolnym handlu i ruchu bezwizowym z UE. Podobnie Moskwa nie zareagowała mocno na ogłoszone niedawno przez Gruzję plany formalnego ubiegania się o członkostwo w UE w 2024 roku.

UE głównym partnerem handlowym Gruzji

Tymczasem UE stała się w ciągu ostatniej dekady głównym partnerem handlowym Gruzji, wyprzedzając każdego z bezpośrednich sąsiadów tego kraju – a także własny blok handlowy Moskwy, Eurazjatycką Unię Gospodarczą. Z perspektywy Brukseli Gruzja stała się jednym z miejsc w unijnej strefie „Partnerstwa Wschodniego” państw postsowieckich, gdzie Europa może naprawdę coś zmienić.

Teraz rząd gruziński chce zaangażować europejskich urzędników w rozwiązanie kolejnego kryzysu: powszechnego sprzeciwu wobec budowy dużego kompleksu hydroenergetycznego. Na prośbę Tbilisi Centrum Rozstrzygania Sporów i Negocjacji Wspólnoty Energetycznej UE zgodziło się na mediację między gruzińskim rządem a protestującymi.

Jednocześnie Waszyngton przeniósł swoje centrum zainteresowania na inne obszary globu. Pod rządami Obamy USA przesunęły swoją uwagę ze świata postsowieckiego na Pacyfik, półkulę zachodnią i Europę. Do amerykańskiego wycofania się zachęcało dostrzeżenie niedemokratycznych ekscesów Saakaszwilego, a następnie jego następcy na stanowisku przywódcy Gruzji, Bidziny Iwaniszwilego.

Partnerstwo zamiast integracji

Ze swojej strony Gruzja również bardziej skupiła się na sobie. Rząd Iwaniszwilego od początku podkreślał, że nie chce, aby Gruzja była miejscem konfrontacji Zachodu z Rosją. Rządząca partia Gruzińskie Marzenie zamiast tego skupiła większość swojej energii na niekończącej się wojnie domowej z Saakaszwilim i jego partią.

Podczas gdy Saakaszwili i jego Zjednoczony Ruch Narodowy aktywnie poszukiwali sojuszy i możliwości w USA, rząd Gruzińskiego Marzenia po prostu płynie w szerokich ramach strategicznego partnerstwa. Poza tym nie mają wielu konkretnych pomysłów na zaangażowanie się w sojusze z USA. Na konferencji prasowej w Tbilisi Reeker został zapytany o perspektywy umowy o wolnym handlu między Gruzją a Stanami Zjednoczonymi. Podał dwuznaczność, skupiając się zamiast tego na potrzebie wzmocnienia rządów prawa i stabilności jako sposobu na przyciągnięcie amerykańskiego biznesu.

Gruzja nadal cieszy się poparciem obu partii w USA, ale okaże się, czy Joe Biden będzie bardziej aktywnie interesował się Kaukazem Południowym niż jego dwaj bezpośredni poprzednicy. Wyrażone przez Bidena zainteresowanie ożywieniem „promocji demokracji” może skutkować bardziej aktywnym zaangażowaniem, pod warunkiem, że Gruzja wróci na właściwe tory w tym względzie.