Po przeliczeniu przez Państwową Komisję Wyborczą głosów z 99 proc. komisji rządzące w Gruzji od 2012 roku Gruzińskie Marzenie może liczyć na 48 proc. głosów co oznacza nie tylko kolejny wyborczy sukces, ale również samodzielne rządy.
Drugie miejsce zajął Zjednoczony Ruch Narodowy zdobywając nieco ponad 27 proc. głosów. Dzięki obniżonemu progowi wyborczemu (1 proc.) do nowego parlamentu wejdzie prawdopodobnie również 6 innych ugrupowań (od 1 proc. poparcia do 3,5 proc.)
Stabilna większość
Ugrupowanie Bidziny Iwaniszwilego może liczyć na 62 mandaty zdobyte przez kandydatów z list partyjnych. Co więcej możliwym jest, że Gruzińskie Marzenie już teraz wygrało w nawet 14/30 okręgów większościowych i zwiększy ilość posiadanych mandatów do 76 miejsc. w 150-osobowym parlamencie.
W okręgach większościowych, gdzie żaden z kandydatów nie zdobył więcej niż 50 proc. głosów zorganizowana będzie druga tura 21. listopada. Można przypuszczać, że w pozostałych 16 okręgach większościowych Gruzińskie Marzenie zdobędzie większość mandatów i powiększy ilość przedstawicieli w parlamencie do 92 deputowanych.
Te wybory parlamentarne w Gruzji były niezwykłe z kilku powodów. Trwająca pandemia miała poważny wpływ zarówno na sposób głosowania (mobilne urny wyborcze dla osób chorych/poddanych kwarantannie), jak i na wyniki wyborów.
Skala zwycięstwa rządzącego ugrupowania nie byłby możliwa gdyby nie to, że Gruzji udało się skutecznie powstrzymać pierwszą falę zachorowań wiosną tego roku. Duży wpływ miało również poczucie zagrożenia pandemią koronawirusa. Jest to typ zależności, w której społeczeństwo konsoliduje się wokół rządzących w czasie kryzysu.
Wybory odbyły się w warunkach skrajnej polaryzacji politycznej, co jest związane z długotrwałym sporem o kształt systemu wyborczego i reformę sądownictwa oraz wymiaru sprawiedliwości. Na dodatek w przeddzień głosowania najważniejsze partie opozycyjne porozumiały się, że nie będą wchodzić w żadną koalicję z Gruzińskim Marzeniem.
Opozycja wytyka nieprawidłowości
Lokalna organizacja pozarządowa Transparency International Georgia (TI Georgia) twierdzi, że analiza 170 naruszeń związanych z wyborami i 46 skarg „jasno pokazuje, że wybory parlamentarne w Gruzji były krokiem wstecz w porównaniu z wyborami parlamentarnymi w 2016 roku”.
W podsumowaniu monitoringu wyborów parlamentarnych 31. października TI pisze, że dzień wyborów upłynął pod znakiem konfrontacji fizycznej poza lokalami wyborczymi, utrudniania pracy obserwatorów i dziennikarzy, w tym fizycznych ataków na dziennikarzy i niszczenia ich mienia.
TI twierdzi, że Centralna Komisja Wyborcza (CKW) opublikowała wstępne wyniki wyborów po 7,5 godzinach po zamknięciu lokali wyborczych, co oznacza pogorszenie praktyki przyjętej podczas wyborów w ciągu ostatnich ośmiu lat i daje partiom opozycyjnym powody do podejrzeń, że wyniki mogły zostać zmanipulowane.
Partie opozycyjne, które weszły do parlamentu wstępnie zadeklarowały, że nie obejmą mandatów i będą bojkotować prace parlamentu. Liderzy opozycyjnych ugrupowań poinformowali również o planowanych demonstracjach w Tbilisi, w trakcie których będą nawoływać do powtórzenia wyborów.
Nika Melia z Zjednoczonego Ruchu Narodowego powiedział w powyborczej wypowiedzi dla mediów: ,,To nie były wybory, to była wojna, której nie przegraliśmy”. Shalva Natelashvili, lider Partii Pracy, zarzucił rządzącej ekipie „uzurpowanie władzy” i oskarżył lidera Gruzińskiego Marzenia „oligarchię Iwaniszwilego i agenta Putina” o dokonanie zamachu stanu.