W Górskim Karabachu trwają zacięte walki z użyciem czołgów, broni lotniczej i artyleryjskiej. Jedenasty dzień walk pokazał, że siły Azerbejdżanu nie zamierzają przerywać kontrofensywy, dopóki nie odniosą decydującego triumfu. Prezydent Azerbejdżanu Ilham Aliyev obiecał, że wojna zakończy się dopiero po przywróceniu integralności terytorialnej kraju. Tymczasem Armenia wyzywająco się sprzeciwia i nie wyklucza tak istotnego kroku, jak oficjalne uznanie Republiki Górskiego Karabachu.
Baku ustami swoich dyplomatów mówi otwarcie, że Azerbejdżan nie zamierza zaprzestać działań bojowych bez dodatkowych warunków. „Jeśli przywódcy polityczni Armenii zadeklarują gotowość wycofania swoich sił, będzie to oznaczało ustanowienie trwałego pokoju” – powiedział przedstawiciel parlamentu Azerbejdżanu Rasim Musabekov, podkreślając, że Baku ma wystarczające zasoby finansowe i wojskowe, aby kontynuować wojnę znacznie dłużej niż Armenia.
Nieoficjalnie część polityków w Baku sugeruje, że strony mogłyby podpisać nowe porozumienie o zawieszeniu broni, unieważniając tym samym porozumienie z 1994 roku. Jednak nowe porozumienie o zawieszeniu broni powinno zawierać nowe warunki i niezwykle istotne jest uzgodnienie w odpowiednim czasie dokładnego harmonogramu wycofywania wojsk Armenii z terytoriów okupowanych.
Macron wspiera Erywań
Armenia zapewniła sobie poparcie silniejszego sojusznika – prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Francuski przywódca powiedział, że Paryż wspiera Armenię i zapowiedział rozmowy w sprawie Górskiego Karabachu z prezydentami Rosji i USA. Prezydent Francji zaznaczył, że nie traci nadziei na rozwiązanie kryzysu metodami dyplomatycznymi.
Francuski przywódca powtórzył swój apel o zawieszenie broni w Górskim Karabachu. Wcześniej premier Armenii Nikol Paszynian poinformował, że w rozmowie z Macronem obie strony zgodziły się, że wykorzystanie zagranicznych bojowników i terrorystów w konflikcie w Górskim Karabachu jest nie do przyjęcia. Jak twierdzi premier Armenii, chodzi tu o wysłanie przez Turcję w rejon konfliktu syryjskich najemników.
Zaskoczenia oskarżeniami o udział w walkach zagranicznych bojowników po stronie Azerbejdżanu nie kryje prezydent Ilham Alijew. ,,Dziwię się takiej narracji. W rozmowie telefonicznej z prezydentem Francji broniłem swojego stanowiska z wystarczającym uzasadnieniem” – powiedział prezydent Azerbejdżanu dla rosyjskich mediów.
„Poprosiłem Prezydenta Macrona o przedstawienie dowodów. Dodałem również, że nie potrzebujemy najemników. Dziś armia azerbejdżańska jest potężną armią. Według wszystkich międzynarodowych ocen jest jedną z 50 najpotężniejszych armii na świecie. Filmy z działań wojennych pokazują, jak działa nasza artyleria, jak działają drony, jak żołnierze i oficerowie. Dlatego te oskarżenia są bezpodstawne i stanowczo je odrzucamy i nie możemy pozwolić, aby takie plotki, niezweryfikowane manipulowały opinią publiczną. Niech przedstawią dowody” – stwierdził Alijew zapytany o zarzuty prezydenta Francji dotyczące udziału bojowników syryjskich po stronie Azerbejdżanu w Karabachu.
Armenia uzna samozwańczą republikę?
Armenia rozważa kwestię uznania Górskiego Karabachu, ale taka czy inna decyzja zostanie podjęta na podstawie analizy sytuacji – powiedział premier Armenii Nikol Paszynian. „Jeśli nasza analiza doprowadzi do tego, że ruch taki pomoże Karabachowi (republice Arcachu), podejmiemy taki krok, jeśli nie, to powstrzymamy się od takiej decyzji. Jesteśmy w trakcie dyskusji” – powiedział Paszynian pytany przez ormiańskie media o kwestię dalszego statusu nieuznawanej republiki.
Już 30 września Paszynian ogłosił, że Armenia rozważa możliwość uznania niepodległości Górskiego Karabachu. Według niego istnieje również możliwość podpisania umowy o współpracy strategicznej między Stepanakertem i Erywaniem, oraz mowy o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności.