W ciągu ostatnich trzech lat Armenia poniosła serię traumatycznych, niemal egzystencjalnych porażek. A jednak przywódca, który przewodniczył tym wszystkim porażkom, premier Nikol Paszynian, pozostaje u władzy mocno i nie stanowi to dla jego rządów poważnego wyzwania.

Przetrwał rzeczy, których normalnie nie byłby w stanie przeżyć żaden polityk – takie oceny można przeczytać wśród ormiańskich analityków krajowej polityki.

Wśród tych porażek są między innymi: druzgocąca porażka Armenii na rzecz Azerbejdżanu podczas drugiej wojny o Górski Karabach w 2020 r.; późniejsza koncesja Paszyniana uznająca separatystyczny region Górskiego Karabachu za terytorium Azerbejdżanu; i wreszcie odbicie Karabachu przez wojsko Azerbejdżanu, które miało miejsce we wrześniu.

Teoretycznie każdy z tych procesów mógłby zmieść Paszyniana. Ale tak się nie stało: antyrządowe protesty, które podczas ofensywy Azerbejdżanu przyciągnęły kilka tysięcy ludzi na centralny Plac Republiki w Erywaniu, szybko wygasły. Dziś na placu nie ma nic bardziej rewolucyjnego niż spacerujące rodziny i bulgoczące fontanny.

Tendencje centralistyczne

Mimo że Paszynian nadal się utrzymuje, jego pozycja jest poważnie osłabiona od 2018 r., kiedy to przewodził masowym protestom ulicznym, które doprowadziły do ​​obalenia długo zakorzenionego byłego reżimu republikanów w wyniku tzw. aksamitnej rewolucji. Perspektywa nowej, demokratycznej Armenii zapewniła mu ogromną popularność w kraju i za granicą; w 2018 r. Armenia została uznana za kraj roku według magazynu The Economist.

Jednak w miarę upływu czasu gwiazda Paszyniana przygasła. Przejawiał własne tendencje centralistyczne, starając się zapełnić sądy lojalnymi sędziami. Jednak marzenia z 2018 r. zostały pokrzyżowane przez katastrofalne wojny w 2020 r. i późniejsze konsekwencje. Opozycja próbowała od 2020 r. zainicjować kilka ruchów protestacyjnych związanych z Karabachem, ale żaden nie zyskał na popularności. Zatem Paszynian pozostaje – na razie – teflonowym premierem Armenii.

Analitycy i przywódcy polityczni twierdzą, że ostatnie protesty ucichły z wielu powodów. Jeden był praktyczny: kilka dni po ofensywie w Azerbejdżanie ludność ormiańska z Górskiego Karabachu masowo uciekła do Armenii. Uwaga wielu Ormian przeniosła się z polityki na wyżywienie, zakwaterowanie i opiekę nad ponad 100 000 uchodźców. Jednak szerzej rzecz ujmując, wielu tutaj twierdzi, że Ormianie są po prostu odrętwieni wydarzeniami z ostatnich trzech lat, aby za bardzo protestować.

Po przegranej wojnie w 2020 r. Ormianie byli zszokowani. Jednak od tego czasu są ofiarami ciągłego strumienia mniejszych porażek, ponieważ nie byli w stanie przeciwstawić się ciągłemu naciskowi Azerbejdżanu, w tym atakom na terytorium Armenii i wielomiesięcznej blokadzie Karabachu, której kulminacją była wrześniowa ofensywa i kapitulacja.  Ostatecznie znaczenie kwestii Karabachu dla Ormian okazało się nie tak duże, jak wielu oczekiwało, biorąc pod uwagę jej centralną rolę w ormiańskiej wyobraźni politycznej. „Nie ma Armenii bez Karabachu” – powiedział Paszynian w jednym z przemówień do narodu na rok 2020, co jest powszechnym sformułowaniem w ormiańskim dyskursie.

Odbiór przegranej w Armenii

Ale podskórnie Ormianie kalkulowali, ile tak naprawdę znaczy dla nich kontrola nad terytorium. Karabach jest ważny dla ludzi, ale prawdopodobnie jest ważniejszy dla tych ludzi, którzy mają pewien rodzaj przywileju, którzy mieszkają w Erywaniu, mają dobrą pensję i prawdopodobnie to nie oni będą walczyć, jeśli wybuchnie wojna. Jednak dla wielu biedniejszych Ormian z obszarów wiejskich – którzy stanowią bazę wsparcia Paszyniana – Karabach to tylko jeden z wielu problemów, a oni mają bardziej palące problemy.

Złe warunki w armii – korupcja i nadużycia – również osłabiły zaangażowanie wielu Ormian w utrzymanie kontroli nad Górskim Karabachem. Coraz więcej osób stara się uchylać od poboru do wojska, wzrosła też liczba łapówek za rezygnację z obowiązkowej służby. 

Rządy Armenii i Azerbejdżanu przez dziesięciolecia były uwikłane w konflikt o Górski Karabach. Wspierani przez Ormian separatyści zajęli region Azerbejdżanu zamieszkany głównie przez Ormian podczas wojny na początku lat 90., w wyniku której zginęło około 30 000 osób. Dyplomatyczne wysiłki na rzecz rozwiązania konfliktu przyniosły niewielki postęp i w 2020 r. obie strony stoczyły kolejną wojnę, która trwała sześć tygodni przed wynegocjowanym przez Rosję zawieszeniem broni, w wyniku którego Armenia utraciła kontrolę nad częściami Karabachu i siedmioma przyległymi okręgami.

W 2022 roku Armenia i Azerbejdżan rozpoczęły rozmowy na temat porozumienia pokojowego i w ramach tego procesu Paszynian zrobił to, na co nie odważył się żaden wcześniej ormiański przywódca: zgodził się zaakceptować panowanie Azerbejdżanu nad Karabachem.

Przeciwnicy Paszyniana narzekają, że premierowi udało się przekonać znaczną liczbę Ormian, że Karabach nie jest integralną częścią ormiańskiego świata, ale raczej ciężarem ciążącym na kraju i że kiedy uwolni się Armenię od tej kwestii, wzmocni to jej niezależność i suwerenność.

W każdym razie wydarzenia szybko wyprzedzają wysiłek. Karabach jest obecnie prawie całkowicie wyludniony. De facto rząd, który rządził tym terytorium przez trzydzieści lat, ma zostać rozwiązany do końca roku, a Paszynian prowadzi rozmowy z prezydentem Alijewem w sprawie podpisania porozumienia pokojowego, które formalizuje uznanie przez Armenię Karabachu za terytorium Azerbejdżanu.

Słaba opozycja

Partie opozycyjne twierdzą, że planują także przyszłe protesty. Republikańska Partia Armenii – dawna partia rządząca i wciąż największa siła opozycyjna w kraju – będzie próbowała wyprzeć Paszyniana przed kolejnymi wyborami, obecnie zaplanowanymi na 2025 r..

Choć nie ma szans, aby Paszynian dobrowolnie ustąpił ze stanowiska, nawet w obliczu ogromnego sprzeciwu, to połączenie protestów ulicznych i nacisków na legislatorów jego partii może odnieść sukces. Gdyby udało się opozycji przekonać 18-20 członków partii rządzącej, mogliby postawić Paszyniana w stan oskarżenia. A więc jest to formuła: protesty uliczne, presja na frakcję parlamentarną i powołanie nowego premiera.

To jednak ciężka walka. Analitycy twierdzą, że największym problemem jest to, że na czele obecnej opozycji politycznej stoją osoby powiązane z poprzednim reżimem rządzącym, który Paszynian obalił w aksamitnej rewolucji. I chociaż Paszynian jest głęboko niepopularny, trend ten stał się jeszcze bardziej widoczny po dwudziestu latach sprawowania władzy, nękanych zarzutami o korupcję i autorytaryzm. Krytycy zarzucają przywódcom opozycji, że nie przedstawili żadnej konkretnej wizji tego, jak Armenia może wydostać się z obecnego trudnego stanu.

Opozycja zasługuje na dużą część winy za niepowodzenie wysiłków na rzecz obalenia Paszyniana. Nie trafili do serc i umysłów Ormian. Być może pomysły nie zostały wyjaśnione w sposób zrozumiały dla społeczeństwa. Powodów może więc być bardzo wiele. Pomimo braku społecznego poparcia, jakie zyskały protesty w Erywaniu, rząd nie ryzykuje: policja ostro stłumiła wrześniowe demonstracje, zatrzymując dziesiątki protestujących. Dziesiątki osób pozostają w areszcie.

Rosyjski czynnik

Osoby krytycznie nastawione do rządu narzekają, że Paszynian został ośmielony przez pragnienie społeczności międzynarodowej do osiągnięcia porozumienia pokojowego między Armenią a Azerbejdżanem. Prawie każdy znaczący aktor geopolityczny w regionie chce podpisania traktatu pokojowego z Azerbejdżanem, co daje Paszynianowi motywację do kontynuowania tego procesu. Chociaż opozycja wobec Paszyniana w Armenii może słabnąć, nie dzieje się tak z powodu braku prób ze strony prokremlowskich rosyjskich mediów.

Po wrześniowej ofensywie w Azerbejdżanie Kreml wysłał swoim lojalnym mediom wskazówki, w jaki sposób relacjonować wydarzenia. Poinstruowano ich, aby za porażkę obwiniali Paszyniana, a w szczególności jego próby budowania więzi z Zachodem. Przedstawiciele prokremlowskich mediów, w tym Margarita Simonjan i Władimir Sołowjow, w mediach społecznościowych wezwali Ormian do przyłączenia się do antyrządowych protestów, które wybuchły wówczas.

Paszynian w przemówieniu wygłoszonym 17 października w Parlamencie Europejskim uskarżał się na rolę Rosji. „W czasie, gdy setki tysięcy Ormian uciekło z Górskiego Karabachu do Republiki Armenii, nasi sojusznicy w sektorze bezpieczeństwa nie tylko nam nie pomogli, ale także publicznie wzywali do zmiany władzy w Armenii, do obalenia demokracji rząd.”

Jednak pomimo gróźb nie podjęto żadnych działań potwierdzających te słowa. To, co dotychczas zaobserwowano, sprowadza się do wściekłych słów, gróźb, wojowniczego języka i to wszystko. Ani jednej akcji, ani jednej decyzji.