Tak jak wielu przewidywało Szawkat Mirzijojew wygrał wybory prezydenckie w Uzbekistanie z ponad 80 procentowym poparciem – taki wynik został przedstawiony przez Centralną Komisję Wyboczą. Obecnie urzędujący prezydent pozostanie zatem głową państwa na kolejne 5 lat.
Główne pytania są inne: w jakim kierunku zamierza dalej prowadzić swój kraj i jakimi metodami. Sądząc po analizie jego działań w ostatnich latach, sam Mirzijojew jest niepewny, mając nadzieję na połączenie procesów, które często są trudne do pogodzenia.
Rozróżnienie legitymacji prawnej i politycznej
Wybory prezydenckie w Uzbekistanie, które odbyły się 24 października 2021 r., to szóste bezpośrednie wybory prezydenckie w postsowieckim Uzbekistanie i drugie dla Szawkata Mirzijojewa. Prezydentem został w 2016 roku – formalnie w wyniku wyborów w grudniu tego samego roku, ale de facto zaraz po śmierci Islama Karimowa pod koniec sierpnia tego samego roku (według oficjalnej wersji 2 września). Następnie, na początku września 2016 r., funkcję tymczasowego prezydenta kraju, zgodnie z Konstytucją (art. 96), miał objąć marszałek Senatu Olij Majlis Nigmatilla Yuldashev. Jednak był on daleki od bycia rozgrywającym w elicie rządzącej krajem, zgodnie z przewidywaniami wycofał się na rzecz jednej z bardziej wpływowych politycznie postaci.
A takich wpływowych postaci było wtedy trzech – premier Szawkat Mirzijojew, wicepremier Rustam Azimow i szef Służby Bezpieczeństwa Narodowego Rustam Inojatow. To w tym trójkącie rozstrzygnięto kwestię, kto będzie następnym prezydentem. Zgodę na prezydenta wygrał wtedy Szawkat Mirzijojew, wspierany przez Rustama Inojatowa, za którym stała najbardziej wszechwładna struktura państwa, de facto państwo w państwie. Ponadto Mirzijojew uzyskał poparcie chokimów(sam był jednym z nich) z regionów, w których cieszył się większym poparciem i popularnością niż Azimow. Wreszcie ważną rolę w tej kwestii odegrało zakulisowe poparcie Kremla, sprzeciwiające się kandydaturze Azimowa, uważanego tam za prozachodnią postać.
Jak to zwykle bywa w praktyce zmiany w takiego rodzaju reżimach politycznych, nowy przywódca kraju wkrótce zajmie się nie tylko byłymi rywalami, ale nawet ludźmi, którzy wynieśli go do władzy. Najpierw w czerwcu 2017 r. ze stanowiska wicepremiera i w ogóle z rządu usunięto dotychczasowego pretendenta do tronu Rustama Azimowa, a na początku 2018 r. Rustama Inojatowa, który po rezygnacji ze stanowiska na pocieszenie wylądował na stanowisku doradcy prezydenckiego i deputowanego w Senacie.
Tym samym z prawnego punktu widzenia faktyczna zmiana władzy we wrześniu 2016 r. nie była do końca uzasadniona. Sprawa została jednak poprawiona i sfinalizowana pod względem prawnym w wyniku wyborów prezydenckich w grudniu 2016 r., choć wybory w żadnym wypadku nie były wolne, uczciwe i prawdziwie konkurencyjne.
Podobnie jak w przeszłości na nominalnego alternatywnego kandydata w wyborach wyznaczono osoby trzecie w hierarchii administracyjnej Uzbekistanu, które były całkowicie kontrolowane przez de facto władcę kraju i jego otoczenie – byli liderami trzech marionetkowych partii reprezentowanych w parlamencie. Tacy alternatywni kandydaci, odgrywając swoją fałszywą rolę, stają się następnie obiektem kpin w społeczeństwie, zwłaszcza w sieciach społecznościowych. Obecne wybory przebiegają mniej więcej w tym samym scenariuszu.
Choć wybór Szawkata Mirzijojewa na prezydenta w 2016 roku zaczął szybko zdobywać punkty pod względem legitymizacji politycznej, ogłaszając i rozpoczynając kurs w kierunku ograniczonej, politycznej i gospodarczej liberalizacji życia w kraju. Z czasem wyrobił sobie wizerunek reformatora i jako takiego, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, stał się uściskiem dłoni w kręgach rządzących Zachodu.
Jak objawiła się ta liberalizacja?
W sferze gospodarczej obrano kurs w kierunku przejścia do realnego mechanizmu rynkowego. Wcześniej przemianę tę utrudniał Karimow, który przyświecał priorytetowi ścisłej centralizacji i bezpośredniej kontroli administracyjnej nad procesami gospodarczymi w kraju. Z kolei Mirzijojew ogłosił i rozpoczął kurs wspierania prywatnej przedsiębiorczości. Być może pierwszym i najważniejszym praktycznym krokiem w tym kierunku była liberalizacja polityki walutowej i odpowiadające jej zniesienie przewartościowanego kursu uzbeckiego somu. Za Karimowa kurs ten był ustalany odgórnie, niemal osobiście przez samego prezydenta. W wyniku długo oczekiwanej reformy, choć nastąpił nieznaczny spadek kursu waluty krajowej, to jednak ze względu na zniknięcie kompleksu różnych kursów walutowych, w tym kursów oficjalnych, cieniowych i giełdowych, rola czarnego rynku w wymianie walut i ogólnie w gospodarce spadła.
Zmiany w sferze społeczno-politycznej
W sferze politycznej charakter rządzącego reżimu niewiele się zmienił. Uzbekistan nadal pozostaje państwem autorytarnym, w którym wybory parlamentarne i prezydenckie odbywają się jako kwestia formy, bez realnego wyboru i prawdziwej rywalizacji politycznej. Prawdziwej opozycji w kraju nadal nie wolno się rejestrować i rozpoczynać działalności ani brać udziału w wyborach. Liderom dotychczasowych partii opozycyjnych na emigracji nigdy nie pozwolono na powrót do ojczyzny, a próby utworzenia i zarejestrowania przed wyborami nowej partii Hakikat va Tarakkiyot (Sprawiedliwość i Rozwój) spotkały się z formalnymi legalnymi i nielegalnymi trudnościami. W parlamencie funkcjonują tylko koncesjonowane partie opozycyjne.
Zaszły jednak pewne zmiany w sferze społeczno-politycznej. Przede wszystkim osłabieniu uległa cenzura w sferze mediów. W lokalnej prasie, która nabrała odwagi, zaczęły pojawiać się materiały, które za Karimowa zostałyby stłumione przez cenzurę polityczną. Jednocześnie, choć w porównaniu z czasami Karimowa media i internet stały się bardziej wolne, a obywatele odważniej wyrażali krytykę władz na portalach społecznościowych, wolność słowa i prasy w pełnej formie nie nadeszła, a ostatnio przypadki represji wobec niektórych dziennikarzy i blogerów stały się jeszcze częstsze. Ponadto pod względem wolności w Internecie Uzbekistan pozostaje na jednym z ostatnich miejsc w przestrzeni postsowieckiej.
Kolejną istotną zmianą w sferze społeczno-politycznej było zwolnienie pewnej grupy więźniów politycznych i religijnych skazanych pod rządami Karimowa na podstawie politycznie sfabrykowanych spraw. Więźniowie polityczni co do zasady byli jednak zwalniani na mocy amnestii lub po wygaśnięciu kary pozbawienia wolności, a nie w wyniku pełnej rehabilitacji, a zatem bez rekompensaty pieniężnej za doznane cierpienia psychiczne i fizyczne. W tym sensie nie można powiedzieć, że sprawiedliwość całkowicie zatriumfowała w stosunku do byłych więźniów politycznych. Co więcej, ponad dwa tysiące religijnych obywateli skazanych na podstawie zarzutów politycznych nadal przebywa w więzieniach.
Międzynarodowi obserwatorzy z zadowoleniem przyjęli decyzję Mirzijojewa z 2 sierpnia 2019 r. o zamknięciu kolonii o zaostrzonym rygorze w miejscowości Jaslyk w Karakałpakstanie, znanej z maltretowania i torturowania tam więźniów, z których wielu zostało skazanych na podstawie zarzutów politycznych. Jednak od kwietnia 2021 roku zakład nie został jeszcze całkowicie zamknięty. Nadal znajdują się w nim osoby skazane na karę dożywotniego pozbawienia wolności, co sugeruje, że pozytywnym decyzjom władz uzbeckich w zakresie praw człowieka nie zawsze towarzyszy ich rygorystyczna realizacja.
Wreszcie, ważnym osiągnięciem z punktu widzenia praw człowieka, jest wyraźny postęp w kierunku wyeliminowania pracy przymusowej w sektorze bawełny. Wcześniej władze Uzbekistanu publicznie zaprzeczały istnieniu w kraju praktyk pracy przymusowej. Lód pękł za panowania Mirzijojewa.
Przemawiając z trybuny Zgromadzenia Ogólnego ONZ we wrześniu 2017 roku, w końcu publicznie przyznał się do problemu i wyraził gotowość do jego szybkiego rozwiązania. Rzeczywiście, w tym samym roku władze uzbeckie zaprzestały masowego wysyłania dzieci w wieku szkolnym po bawełnę w sezonie jesiennym. Nieco później przestano wysyłać studentów, a potem lekarzy i nauczycieli. Jednak system pracy przymusowej nie został całkowicie zlikwidowany. Praktyka ta utrzymuje się, na ograniczoną skalę, w formie masowych wyłudzeń pieniędzy od urzędników służby cywilnej i sektora prywatnego na zatrudnianie pracowników sezonowych, co może być również zakwalifikowane jako forma pracy przymusowej.
Ponadto, aby rozwiązać problemy w sektorze bawełny rząd wybrał nie najlepszy środek: odgórne decyzje zaczęły tworzyć tak zwane klastry bawełniano-tekstylne, po jednym w każdym regionie rolniczym. W tych klastrach kluczową rolę przypisano firmom włókienniczym, które teraz muszą zawierać umowy z rolnikami na dostawę surowej bawełny. W przeszłości rolnicy zawierali takie umowy z państwowymi punktami skupu surowej bawełny i odziarniarkami.
Problem z nowo powstałymi klastrami polega jednak na tym, że po pierwsze, podobnie jak dawniej państwowe zakłady, pozostają monopolistami w każdym odrębnym regionie i dzięki temu są w stanie dyktować rolnikom swoje warunki, np. niskie ceny skupu. Jednocześnie taki świeżo upieczony monopolista działa we współpracy z lokalnymi hokimijatami, którzy nigdy nie zostali zwolnieni przez rząd z ich obowiązków dbania o zbiory surowej bawełny. Po drugie, wiele z tych klastrów powstało w strefach offshore, o nieprzejrzystej strukturze własności, co rodziło poważne i uzasadnione podejrzenie, że przynajmniej część z nich została stworzona przez samych urzędników lub osoby bliskie władzom.
Zmiany w polityce zagranicznej
Pewne pozytywne zmiany zaszły także w polityce zagranicznej, zwłaszcza wobec sąsiadów w regionie Azji Centralnej. Jeśli za Karimowa stosunki Taszkentu z Kirgistanem i Tadżykistanem okazały się bliskie stanu z czasów zimnej wojny, to Mirzijojew zaczął szybko budować z nimi mosty, nawiązywać stosunki dyplomatyczne i zacieśniać współpracę gospodarczą. Zaczęto rozwiązywać problemy nagromadzone przez ostatnie lata w sferze przygranicznej, najeżonej konfliktami międzypaństwowymi, jak np. ostatnio na granicy kirgisko-tadżyckiej.
W dużej mierze dzięki staraniom uzbeckich dyplomatów i przy oczywistym wsparciu Mirzijojewa, większość uzbeckich granic kirgiskich i uzbecko-tadżyckich została wytyczona i zaczęto rozwiązywać problemy enklaw, wokół których sytuacja stała się źródłem napięć międzypaństwowych. Jednocześnie, w porównaniu z reżimem Karimowa, Uzbekistan pod przywództwem Mirzijojewa zaczął wykazywać większą słabość w stosunku do neoimperialnych roszczeń Moskwy, rezygnując z pozycji bezpiecznego balansu. Te słabości ujawniły się w co najmniej trzech kwestiach:
- zawarcie nieopłacalnego i ryzykownego dla Uzbekistanu porozumienia z Rosatomem o budowie elektrowni atomowej w rejonie Izzakh, co do której wyraźnie forsował Kreml i nie było to inicjatywą samego Taszkentu.
- wahania Taszkentu w kwestii przystąpienia do Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, która służy Moskwie nie tylko współpracy gospodarczej z partnerami w regionie, ale także realizacji jej dalekosiężnych celów politycznych.
- przekazanie kluczowych aktywów, w tym w przemyśle naftowo-gazowym, pod kontrolę rosyjskich struktur biznesowych i osób z nimi związanych oraz wątpliwych, nieprzejrzystych schematów graniczących z konfliktem interesów.
Sprawy osiągnęły zabawne incydenty. Podczas wizyty przewodniczącej rosyjskiego Senatu Walentyny Matwienko, po rozmowie w cztery oczy z Mirzijojewem, nagle, podczas kolejnego spotkania z marszałkiem uzbeckiego Senatu poinformowała ona o rzekomym porozumieniu z prezydentem o dołączeniu Uzbekistanu do EUG. Sam fakt, że decyzja ta została ogłoszona nie przez stronę uzbecką, lecz przez stronę rosyjską, i brak komentarza ze strony urzędu prezydenckiego, budził zdumienie i wątpliwości, czy Taszkent odda swoją suwerenność Moskwie. Co więcej, dopiero w ostatniej chwili, gdy EUG już na początku 2019 r. przygotowywała się do przyjęcia Uzbekistanu jako swoich członków, Taszkent złożył wniosek o status obserwatora w tej organizacji. Niemniej jednak, po tym wszystkim, co się wydarzyło, istniało poczucie, że Taszkent wciąż balansuje na krawędzi utraty suwerenności.
Nowe zagrożenia w tym zakresie wzrosły w związku z wydarzeniami w Afganistanie, gdzie talibowie w sierpniu 2021 r., wcześniej niż oczekiwano, odsunęli od władzy rząd Ashrafa Ghaniego i wzięli władzę w swoje ręce. W związku z tymi wydarzeniami i wzrostem niepewności w całej Azji Centralnej co do jej bezpieczeństwa w obliczu nowych zagrożeń z południa Taszkent zaczął odczuwać presję, także wewnątrz kraju, na rzecz przystąpienia do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie (OUBZ). Jak dotąd Taszkent opierał się tym pokusom, deklarując w osobie ministra spraw zagranicznych, że Uzbekistan nie ma zamiaru dołączać do żadnych bloków wojskowo-politycznych. Taszkent zdołał zająć to stanowisko w dużej mierze dzięki bardzo pragmatycznemu podejściu do reżimu talibów, co pozwoliło zmniejszyć ryzyko konfliktu z południowym sąsiadem.
Wybór między legitymizacją a autorytarną kontrolą władzy
Istniejące słabości w polityce zagranicznej reżimu Mirzijojewa w dużej mierze odzwierciedlają jego słabości w polityce wewnętrznej. W związku z tym reżim Mirzijojewa ma wiele problemów związanych z wciąż zacofanym sposobem prowadzenia spraw państwowych. Mimo pewnych pozytywnych zmian, o których była mowa powyżej, trudno nazwać reformatorski kurs wewnętrzny Mirzijojewa w pełnym tego słowa znaczeniu. Kurs ten można raczej zakwalifikować jako under-reform, czyli kroki w kierunku reform, które nie przeszły jeszcze zasadniczej transformacji, bez której nie da się osiągnąć dynamicznego rozwoju kraju. Co uniemożliwia przywódcom politycznym pełniejszą i konsekwentniejszą realizację przebiegu reform? Wymieniłbym dwa takie fundamentalne czynniki.
Po pierwsze, reżim Mirzijojewa, jak każdy reżim autorytarny, musi równoważyć dwa często sprzeczne żądania. Z jednej strony, jak każdy reżim Mirzijojew dąży do osiągnięcia swojej legitymizacji, jeśli nie z prawnego, ale przynajmniej z politycznego punktu widzenia. Chodzi o uzyskanie zaufania społecznego i autentycznej zgody większości społeczeństwa na jego rządy, co jest trudne do osiągnięcia inaczej niż przez prowadzenie skutecznej polityki wzrostu gospodarczego i zapewnienie dobrobytu społecznego w kraju. Krótko mówiąc, skuteczny i sprawiedliwy rząd czyni go politycznie uzasadnionym. Jednocześnie taki władca musi rozwiązać inny problem, a mianowicie utrzymać władzę w swoich rękach i podporządkować społeczeństwo. A osiąga to z reguły przez kontrolę nad aparatem represyjnym i ograniczanie swobód obywatelskich.
Można tu prześledzić pewien schemat: im bardziej legalny jest reżim, tym mniej może sobie pozwolić na represyjne i propagandowe metody utrzymywania społeczeństwa w podporządkowaniu i posłuszeństwie. I odwrotnie, im mniej legalny jest ten reżim, a dzieje się tak, gdy gospodarka kraju jest w opłakanym stanie, dominuje arbitralność władz i korupcja, tym bardziej jest zmuszona polegać na środkach represyjnych i propagandzie. Relacja między tymi dwoma aspektami funkcjonowania reżimów z jednej strony pragnieniem ich legitymizacji, a z drugiej strony potrzebą zapewnienia podporządkowania podmiotów, zarówno zwykłych obywateli, jak i kręgów elitarnych, jest zawsze dynamiczna i zmienna.
Wydawałoby się, że jeśli przywódca kraju osiągnie swoją legitymację polityczną, to dlaczego miałby bać się iść na otwarte i prawdziwie konkurencyjne wybory, aby zostać wybranym na fali powszechnego zaufania zgodnie ze wszystkimi zasadami demokracji wyborczej? Z reguły sam fakt, że władca, jak to miało miejsce w przypadku Mirzijojewa, początkowo dochodzi do władzy przejmując kontrolę nad organami ścigania, polegając na nich i poparciu wpływowych klanów, a także sił zewnętrznych (w tym wypadku – Moskwy), wówczas jest mu niezwykle trudno w przyszłości wycofać się z tej drogi.
Jest to trudne psychologicznie, a wpływowe siły, które go w swoim czasie wspierały, zrobią wszystko, aby zapobiec demokratyzacji systemu politycznego kraju. W razie upadku legitymacji taki autorytarny władca jest jeszcze bardziej skazany na zdanie się na aparat represji (kontrolowany przez policję, służby, prokuraturę, wymiar sprawiedliwości), a także wsparcie wpływowych osób i grup w kraju, tych, którzy mają realną władzę, pieniądze i szeroką sieć klientów za plecami. Aby jednak wykorzystać te czynniki zachowania osobistej władzy, autorytarny władca musi najpierw całkowicie wyeliminować możliwość pojawienia się konkurentów politycznych, a także w zamian za wsparcie aparatu represyjnego i biurokratycznego oraz własnej sieci patronackiej, zaspokoić ich oczekiwania. A te oczekiwania sprowadzają się po prostu do gwarancji monopolu władzy w pewnych sektorach hierarchii państwowej i możliwości przekształcenia tej władzy w ekwiwalent finansowy i kontrolę nad aktywami.
Rosnąca korupcja w kraju
Reżim Mirzijojewa nie był wyjątkiem od powyższej metody zdobywania i utrzymywania władzy. Dlatego procesy korupcyjne w całym kraju nie tylko nie zmniejszyły się, ale w niektórych obszarach życia państwowego i gospodarczego tylko nasiliły się. W niektórych obszarach podłoże korupcji zmniejszyło się, na przykład, jak wspomniano powyżej, w dziedzinie wymiany walut i powiązanych transakcji handlu zagranicznego. Ale w innych, takich jak inżynieria lądowa i zarządzanie najważniejszymi aktywami kraju, korupcja wzrosła. Kraj szybko zmierza w kierunku kapitalizmu oligarchicznego, który od dawna ugruntował się na przykład w Rosji i Kazachstanie.
W kwestii korupcji Uzbekistan, podobnie jak wspomniane wcześniej kraje postsowieckie, prowadzi podwójną grę. Z jednej strony, pod naciskiem zachodnich instytucji międzynarodowych, rząd zaczął podejmować kroki legislacyjne w celu ograniczenia korupcji. Tym samym uchwalono ustawę o zamówieniach publicznych, utworzono Agencję Antykorupcyjną, a od 1 stycznia 2021 r. obiecano wprowadzenie obowiązkowej rocznej deklaracji urzędników państwowych o dochodach i majątku. Jednak nowe normy prawne i procedury mające na celu ograniczenie korupcji często działają w Uzbekistanie wybiórczo, ignorując przypadki nadużywania władzy przez osoby wpływowe, zwłaszcza te, które znajdują się w bliskim gronie prezydenta.
W rezultacie już za rządów Mirzijojewa zaczęły narastać kolejne skandale korupcyjne. Tylko od początku 2017 roku przeprowadzono i opublikowano szereg dziennikarskich śledztw ujawniających korupcję, konflikty interesów i zakulisowe układy na najwyższym szczeblu państwowej hierarchii Uzbekistanu. Dwa z nich zasługują na szczególną uwagę. Odkrycie przez aktywistów i dziennikarzy budowy tajnej, uzdrowiskowej rezydencji prezydenta w górach Akhangaran o wartości około miliarda dolarów, której informacje o przeznaczeniu nie są dostępne w żadnym publicznie dostępnym źródle, ani w prasie.
Druga afera dotyczyła odejścia od odpowiedzialności prawnej urzędników państwowych bliskich prezydentowi, którzy dopuścili konflikt interesów i niewłaściwą kontrolę podczas budowy zbiornika Sardobin, dlatego w maju 2020 roku pękła na nim tama, która doprowadziła do zalania tysięcy kilometrów kwadratowych w rejonie Syrdaryi oraz w sąsiednim Kazachstanie, a w konsekwencji do ogromnych szkód gospodarczych. Okazało się, że sama budowa była prowadzona „półciemnymi” metodami, ukrywając przed opinią publiczną informacje o odpowiednich decyzjach rządu i przyznanym na tę budowę budżecie.
Kultura polityczna i styl rządzenia odziedziczony po poprzedniku
Innym podstawowym czynnikiem, który nie daje Mirzijojewowi wystarczającej woli politycznej do podążania ścieżką reform politycznych, jest kultura polityczna, w której pojawił się jako osoba państwowa, a także odpowiadający jej styl rządzenia. Jedną z charakterystycznych cech tej kultury politycznej i tego stylu rządzenia jest woluntaryzm – tendencja do mikrozarządzania przy braku wystarczającej uwagi na kwestiach strategicznych, nieumiejętność podziału ról w przywództwie kraju.
Podobnie jak Karimow, Mirzijojew jest skłonny stale wykazywać inicjatywę w sprawach o charakterze prywatnym i lokalnym, wydawanie spontanicznych i nieprzemyślanych instrukcji egzekucji urzędników średniego i niższego szczebla na niektórych obiektach o znaczeniu lokalnym, wszelkiego rodzaju populistycznych obietnic i oświadczeń, wyraźnie zaprojektowanych dla celów informacyjnych.
Jednocześnie w jego wystąpieniach publicznych co do zasady brakuje analizy strategicznej, która pozwoliłaby na identyfikację głównych problemów i wyzwań rozwojowych kraju, sposobów ich rozwiązywania, formułowanie celów długofalowych, etapowanie ich realizacji, definiowanie priorytetów i oceny osiągnięć na każdym etapie. Słowo „rozwój” rzadko pojawia się w jego wystąpieniach publicznych. W jego przemówieniach i licznych podróżach po kraju widać jego szczere pragnienie i gorączkowe dążenie do zmiany gospodarki na lepsze, nadania impetu procesom prowadzącym do dobrobytu kraju. Jednak najwyraźniej nie ma pojęcia, jak to osiągnąć.
Fiksacja na propagandzie i ideologii państwowej
Ta kombinacja wspaniałych planów, populistycznych środków, obietnic i ostentacji była szczególnie widoczna na krótko przed wyborami prezydenckimi. Podobno ktoś z otoczenia zasugerował prezydentowi, że aby zbudować swoją polityczną siłę, potrzebuje jakiejś ideologii państwowej, która wskazywałaby na pewną wielką ideę, a także wynikające z niej wysokie cele i wektory rozwoju kraju.
Najprawdopodobniej początkowo Mirzijojew i jego otoczenie widzieli perspektywę ostrożnej reintegracji kraju ze światem islamu i naśladowania modelu ucieleśnionego przez Emiraty. Dryf w tym kierunku odpowiadałby wzrostowi nastrojów islamskich i społeczno-konserwatywnych w społeczeństwie, a jednocześnie uzasadniałby wyrzeczenie się standardów liberalnej demokracji. Jednak, być może przestraszony wydarzeniami w Afganistanie, Mirzijojew został zmuszony do skorygowania planów.
Mirzijojew nie bez powodu mówił o Trzecim Renesansie i Nowym Uzbekistanie. Pomysł ten jest podobny do Uzbekistanu Karimowa jako kraju o wspaniałej przyszłości i wspaniałej przeszłości. Połączenie koncepcji renesansu i nowego Uzbekistanu nadaje tej idei podobieństwo. Przyszłość Karimowa-Mirzijojewa wyrasta ze spuścizny chwalebnej i wielkiej przeszłości. Widać to na przykładzie nowo wzniesionego Pomnika Niepodległości pod Taszkentem, którego fundament jest pełen wizerunków bohaterów tej chwalebnej przeszłości.
Próby stworzenia tego rodzaju ideologii państwowej można traktować jako listek figowy, zakrywający brak profesjonalnie opracowanej i skutecznej strategii rozwoju gospodarczego, społecznego i politycznego kraju poprzez jego transformację. Zamiast rozwijać taką strategię, widzimy powrót do niektórych starych praktyk państwotwórczych, które zostały ustanowione za jego poprzednika.
Perspektywy na przyszłość
Obok prób tworzenia ideologii państwowej powraca, choć jeszcze nie w pełni, praktyka represji wobec przeciwników i krytyków reżimu. Pośrednio świadczy to o narastającym kryzysie reżimu Mirzijojewa. Kryzys ten jest spowodowany utratą części legitymacji politycznej, którą nabył w ciągu pierwszych trzech lub czterech lat swojej prezydentury, kiedy faktycznie podjął pewne kroki, aby otworzyć wrota gospodarki rynkowej i wspierać przedsiębiorczość.
Jednak mimo pewnej poprawy klimatu inwestycyjnego i warunków prowadzenia biznesu w kraju, ogólnie wyniki starań nowego prezydenta w pierwszych pięciu latach jego rządów można nazwać raczej skromnymi. Przynajmniej nie nastąpił jeszcze przełom w sferze gospodarczej. Przykładowo, PKB per capita nawet spadł w porównaniu z 2016 rokiem – z 2568 USD do 1686 USD w 2020 roku. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne wzrosły, ale nie znacząco, z 1663 USD w 2016 roku do 1726 USD w 2020 roku.
Trudności ostatniego półtora roku można oczywiście przypisać pandemii, na którą ucierpiało gospodarczo wiele krajów świata. Sytuacji nie ratują dość duże rezerwy złota i waluty, powstałe w dużej mierze dzięki temu, że kraj produkuje do 100 ton złota rocznie. Na dzień 1 czerwca br. rezerwy te wyniosły 35,52 mld USD. Niestety, ten potencjał jest nadszarpnięty przez ogromne i szybko rosnące zadłużenie zagraniczne, które dziś jest równe dostępnym rezerwom walutowym. W tym duchu od 1 lipca 2021 r. całkowite zadłużenie zagraniczne Uzbekistanu sięgnęło 35,9 mld USD, zwiększając się o 6 proc. tylko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Jednocześnie rząd nie informował opinii publicznej, na co wydano ten dług, na co wydaje się złoto i rezerwy walutowe. Problemem jest tu nie tylko i nie tyle wysokość zadłużenia, ale brak przejrzystości w wydatkach rządowych, to, że fundusze często wydawane są rozrzutnie, bez należytych kalkulacji ekonomicznych i, jak widać, w efekcie zakulisowego lobbingu różnych wpływowych grup interesu.
Czując, że nie jest możliwe wzmocnienie swojej legitymizacji, przede wszystkim ze względu na same procesy korupcyjne i praktykę nepotyzmu, o których była mowa powyżej, reżim Mirzijojewa coraz częściej zaczął uciekać się do starych karimowskich metod zapewniania lojalności ludności i pracowników aparatu państwowego. Charakterystyczne jest, że w przedwyborczych wystąpieniach Mirzijojewa nie nakreślono planów dalszych reform strukturalnych. Zamiast tego usłyszeliśmy obietnice dobrych rezultatów jego panowania, które zostaną osiągnięte w odległej przyszłości. Obiecuje się, że do 2030 r. PKB per capita osiągnie 4 tys. dolarów, czyli wzrośnie 2-3 razy, co oznacza około 10-15 proc. rocznego wzrostu PKB. Obiecuje się również, że do 2027 r. zmniejszy się co najmniej dwukrotnie ubóstwo. Biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy, aktualne trendy i zastaną jakość systemu administracyjnego, prognoza ta wygląda mało realistycznie.
Wciąż trudno przewidzieć, jaką drogą pójdzie dalej reżim Mirzijojewa, czy wycofywanie się z przebiegu reform będzie się nasilać, czy też te reformy będą kontynuowane, choć w okrojonej formie. Najbardziej prawdopodobna jest ostatnia opcja – ograniczone reformy, które mają niewielki wpływ na podstawy systemu i stylu rządzenia. Jeśli tak jest, to sytuację w kraju można ponownie zakwalifikować jako niedostateczne reformy lub reformy w niektórych obszarach i stagnację lub nawet wycofywanie się w innych. I to byłoby dalekie od najgorszego scenariusza. Najgorszy byłby trzeci – całkowity powrót do modelu podobnego do Karimowa.
Część obserwatorów międzynarodowych wciąż ma nadzieję, że przynajmniej do końca drugiej kadencji prezydenckiej Mirzijojew nie będzie kandydował na trzecią, dostosowując w tym celu krajowe ustawodawstwo, jak wielokrotnie wcześniej robił Karimow. Jest wysoce prawdopodobne, że pójdzie w ślady swojego poprzednika, a także przywódców Rosji i Kazachstanu, których model oligarchicznego kapitalizmu przyjął już Mirzijojew.