Policyjne śledztwa w sprawie śmierci gruzińskiego operatora i masowe ataki skrajnie prawicowych grup na dziennikarzy niewiele zrobiły, by złagodzić powszechny gniew wywołany tym, co wielu uważa za odpowiedzialność gruzińskiego rządu za przemoc na ulicach Tbilisi. Zamiast próbować ukarać sprawców ataków na dziennikarzy i działaczy LGBT, wydaje się, że władze zamierzają obwiniać ofiary.

Władze dokonały wielu aresztowań od czasu wybuchu przemocy 5 lipca, a 16 lipca policja przeszukała mieszkania dwóch liderów radykalnych ruchów. Ale żaden z przywódców grup, które dokonały przemocy, nie został jeszcze oskarżony o jakiekolwiek przestępstwo.

Jednocześnie urzędnicy państwowi są oskarżani o wszczęcie nagonki na zmarłego operatora. Policja również spotkała się z krytyką za traktowanie jego ciała po jego śmierci, stwarzając wrażenie tuszowania śledztwa. Pozostają pytania dotyczące luźnej obecności policji w dniu przemocy, co sugeruje, że nie potraktowali poważnie swojej misji ochrony społeczeństwa.

Śledztwo w cieniu skandalu z udziałem policji

Lekso Lashkarava, operator sieci telewizyjnej Pirveli, został ciężko pobity 5 lipca, gdy próbował bronić swojej koleżanki, reporterki Mirandy Baghaturii, przed brutalnym tłumem, który szalał po mieście w poszukiwaniu aktywistów LGBT. Był jednym z aż 53 dziennikarzy, którzy zostali zaatakowani przez grupy nienawiści, kierowane przez ​​skrajnie prawicowe grupy, które starały się zapobiec planowanemu marszowi równości.

Lashkarava zmarł 11 lipca, rozwścieczając wielu Gruzinów i wywołując wielkie demonstracje w Tbilisi. Śledztwo w sprawie jego śmierci dodatkowo pogłębiło podejrzenia, że ​​rząd nie jest zainteresowany dochodzeniem sprawiedliwości w jego zabójstwie. W dniu jego śmierci policja pojawiła się w jego mieszkaniu i szybko usunęła jego ciało, mimo protestów jego rodziny. Policja zabierająca ciało wybiegła z nim z mieszkania, szokując widzów, którzy oglądali te sceny w telewizji.

Tymczasem władze niemal natychmiast zaczęły sugerować, że Lashkarava mógł w rzeczywistości umrzeć z powodu przedawkowania narkotyków (dwa dni po wyjściu ze szpitala). W dniu jego śmierci Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaczęło udostępniać fragmenty nagrań z kamer bezpieczeństwa przedstawiające zachowanie Lashkaravy poprzedniego dnia. Ministerstwo twierdziło, że film przedstawiał Lashkarava kupującego narkotyki. Opublikowali oficjalne raporty kryminalistyczne mówiące, że w jego ciele znaleziono kilka narkotyków.

Kurs kolizyjny telewizje vs. rząd

W następstwie przemocy wiele serwisów informacyjnych i dziennikarzy domagało się ustąpienia premiera Irakli Gharibaszwillego za to, że nie zapobiegł przemocy, która szalała w sercu gruzińskiej stolicy, i sprawia wrażenie, jakby sam do niej zachęcał. Gharibaszwili nie okazał skruchy, opisując proponowany marsz dumy LGBTQ+ jako „propagandowy” i nie do przyjęcia dla większości Gruzinów. Bronił także Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego, który mobilizował zwolenników przeciwko marszowi równości.

Wiele gruzińskich mediów wypowiedziało od tego czasu wojnę rządowi. Na kilku rządowych konferencjach prasowych dziennikarze przejęli scenę i domagali się sprawiedliwości dla Lashkaravy i innych dziennikarzy zaatakowanych w wyniku przemocy. Cztery opozycyjne sieci telewizyjne prowadzą krucjatę przeciwko rządowi i domagają się dymisji Gharibaszwilego. W odpowiedzi urzędnicy rządzącej partii Gruzińskie Marzenie odmówili rozmów ze stacjami i bojkotują ich programy.

Rząd nadal podlega ostrej międzynarodowej krytyce. Rzecznik Departamentu Stanu USA nie wykluczył sankcji wobec Gruzji, a 15 lipca europejscy ambasadorowie w Gruzji wydali wspólne oświadczenie krytykujące rząd. „Wydarzenia rzuciły cień na stosunki UE-Gruzja i wizerunek Gruzji jako kraju przestrzegającego podstawowych praw człowieka” – napisali ambasadorowie.