Wydaje się, że Armenia zaakceptowała propozycję Kazachstanu dotyczącą zorganizowania nowych negocjacji ormiańsko-azerbejdżańskich w sprawie dwustronnego traktatu pokojowego.
Podczas swojej wizyty w Erywaniu prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew zaproponował „zapewnienie platformy” do takich rozmów. Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew ujawnił później, że Astana jest gotowa do zorganizowania spotkania ministrów spraw zagranicznych Armenii i Azerbejdżanu. Powiedział, że Baku popiera ten pomysł.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Armenii zasygnalizowało w ostatnich dniach, że minister Ararat Mirzojan jest gotowy spotkać się w Kazachstanie ze swoim azerbejdżańskim odpowiednikiem Dżejhunem Bajramowem. Dodała, że nie ustalono jeszcze terminu rozmów.
„Armenia rozważa i popiera wysiłki mediacyjne lub platformy negocjacyjne, które w rzeczywistości mają na celu osiągnięcie trwałego pokoju na Południowym Kaukazie i wspierają wzajemne uznanie przez Armenię i Azerbejdżan integralności terytorialnej i procesu wytyczania granic w oparciu o podstawowe zasady i wspólnie uzgodnione dokumenty, w tym umowę Ałma-aty z 1991 roku” – czytamy w oświadczeniu ministerstwa.
Mirzojan i Bajramow spotkali się ostatnio w lutym w Berlinie. Nie poczynili znaczących postępów w kierunku traktatu pokojowego ormiańsko-azerbejdżańskiego. Mirzojan wielokrotnie skarżył się później, że Baku w dalszym ciągu niechętnie formalnie uznaje granice Armenii i w dalszym ciągu żąda eksterytorialnego korytarza do azerbejdżańskiej eksklawy Nachiczewan.
Prezydent Alijew publicznie powtórzył to oczekiwanie. Powiedział też, że Armenia musi zmienić konstytucję, jeśli chce podpisać porozumienie pokojowe. Azerbejdżański przywódca zażądał tych ustępstw po tym, jak rząd premiera Nikola Paszyniana wyraził zgodę na przekazanie Azerbejdżanowi czterech spornych obszarów przygranicznych. Jednostronna koncesja wywołała gniewne protesty mieszkańców pobliskich przygranicznych zaniepokojonych swoim bezpieczeństwem.
Przywódcy ormiańskiej opozycji i inni krytycy Paszyniana ostro potępili go za ugięcie się pod presją Azerbejdżanu, twierdząc, że tylko to zachęci Baku do zażądania większego terytorium od Armenii.